Było trudno, ale bez niespodzianki - relacja z meczu Energa AZS Koszalin - KPR Jelenia Góra

Już przed spotkaniem stało się jasne, że gospodynie będą musiały wystąpić bez swojego nowego nabytku. 11-osobowy skład wystarczył jednak do ogrania jeleniogórzanek.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
Bez Ioany Manoili musiały przystąpić do drugiego spotkania w PGNiG Superlidze Kobiet koszalinianki. Akurat pod tym względem wcale nie lepsze okazały się być przyjezdne, które do hali przy ul. Śniadeckich zabrały zaledwie dwie zawodniczki więcej. Jakby tego było mało, trener Michał Pastuszko skorzystał z usług tylko dziesięciu z nich, co trudno uznać za imponujące.
Wynik sobotniego starcia Energi AZS z KPR-em od trafienia rozpoczęła Aleksandra Kobyłecka. Kolejnych kilka akcji okazało się być jednak bardzo nieudanych. Obie siódemki podeszły do spotkania najwyraźniej dość zdenerwowane. Trudno bowiem inaczej nazwać to, co działo się w tym czasie na parkiecie. Wyrównała w 5. minucie Małgorzata Buklarewicz a kilka sekund później jeleniogórzanki prowadziły już 2:1. Między 13. a 16. minutą faworyzowane Akademiczki w końcu zaczęły grać tak, jak się tego od nich oczekiwało. 4 bramki z rzędu pozwoliły nieco uspokoić drużynę. Przerwą na żądanie starał się reagować Pastuszko. Początkowo nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów, ale im dłużej trwało spotkanie, tym się coraz bardziej... wyrównywało.W pewnym momencie doszło do tego, że Akademiczki po prostu przestały trafiać do bramki strzeżonej przez Martynę Kozłowską. Ku zdziwieniu miejscowych kibiców niemoc trwała blisko 9 minut. W tym czasie bowiem tylko jedno oczko dołożyła Paulina Muchocka, a aż pięć KPR, z czego dwa zapisała na swoje konto Jelena Bader. O dziwo, przełamanie nie nastąpiło już do samego końca pierwszej połowy, którą AZS przegrał 10:11.
Siódemka Moistada nie miała lekko w meczu z KPR-em Siódemka Moistada nie miała lekko w meczu z KPR-em
W szatni gospodyń musiało być bardzo nerwowo. Wynik ten uznać można było za sporą niespodziankę. Po zmianie stron oglądaliśmy już jednak trochę inne widowisko. Klasę pokazała Joanna Załoga, która w dość krótkim czasie pokonała Kozłowską aż trzykrotnie. To właśnie jej rzut dał koszaliniankom najwyższe wówczas prowadzenie 16:13. Także i tym razem zareagował trener Pastuszko prosząc swoje podopieczne do siebie. Przerwa ponownie okazała się być niezwykle pomocna.

Kto wie, co by było, gdyby rzut karny na bramkę zamieniła Małgorzata Mączka. Zamiast 18:17 nagle zrobiło się 20:16. Był to niewątpliwie kluczowy moment widowiska. Takiej przewagi Energa nie zamierzała już dać sobie wydrzeć. Siódemka z zachodniopomorskiego zdecydowanie poprawiła się w grze obronnej. Ostatnie minuty to przysłowiowy "odjazd" faworyzowanych gospodyń. W przeciągu 4 minut piłkę z siatki aż 6-krotnie wyjmować musiała Kozłowska, podczas gdy jej vis'a vis Izabela Prudzienica tylko raz. W efekcie tego skończyło się różnicą aż 8 bramek.

Energa AZS Koszalin - KPR Jelenia Góra 29:21 (10:11)

Energa AZS: Kowalczyk, Prudzienica - Kalska 2, Kobyłecka 6, Muchocka 4, Chmiel, Załoga 8/3, Błaszczyk 1, Garović 2, Balle 2, Matuszczyk 4.
Karne: 4/4
Kary: 6 min.

KPR: Kozłowska - Wiertelak 3, Grobelska, M. Mączka 1, Uzar 5, Buklarewicz 4, Oreszczuk, Dąbrowska 3, Bader 5, Michalak.
Karne: 3/6
Kary: 14 min.

Kary: Energa AZS - 6 min. (Kobyłecka, Muchocka, Chmiel - po 2 min.); KPR - 14 min. (M. Mączka, Bader - po 2 min., Wiertelak - 4 min., Buklarewicz - 6 min.)
Czerwona kartka: Małgorzata Buklarewicz - 41 min. (z gradacji kar).

Sędziowie: Godzina (Tczew), Kamrowski (Cedry Wielkie)
Widzów: 700.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×