Spór o licencje trenerskie: Nie będzie arbitrażu

Trwa spór o licencje trenerskie w polskiej piłce ręcznej. ZPRP odmówił przystąpienia do postępowania przed Trybunałem Arbitrażowym do Spraw Sportu przy PKOl.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
O licencyjnym sporze pisaliśmy już w połowie lutego. Przypomnijmy, że spór dotyczy podjętej przez ZPRP uchwały w sprawie zasad i warunków prowadzenia zespołów piłki ręcznej w zawodach i rozgrywkach organizowanych przez ZPRP, EHF lub IHF. Akt ten, wspólnie z regulaminem wydawania licencji trenerskich, ukonstytuował wymagania wobec szkoleniowców chcących pracować z zespołami występującymi w PGNiG Superlidze oraz niższych klasach rozgrywkowych.
Regulacje te, będące owocem zmian ustawodawczych, uzależniły prawo do prowadzenia drużyn na poziomie ekstraklasy od posiadania licencji A. Wymogów dotyczących jej otrzymania nie zdołało wypełnić wielu trenerów pracujących obecnie w Polsce na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Wśród nich znaleźli się między innymi Krzysztof Kotwicki oraz Jarosław Cieślikowski. Szkoleniowcy przystąpili do stosownego kursu trenerskiego, obaj postanowili jednak dochodzić swoich praw także na drodze formalnej. O argumentach stron pisaliśmy już w kwietniu. Kilka tygodni później informowaliśmy także o zmianie kilku postanowień regulaminu. Podnoszoną przed Kotwickiego i Cieślikowskiego kwestią miał zająć się Trybunał Arbitrażowy. Do postępowania przed organem Polskiego Komitetu Olimpijskiego jednak nie dojdzie.

Zgodnie paragrafem 21 regulaminu Trybunału, ciało to jest kompetentne do rozpatrzenia sporu należącego do jego właściwości na podstawie zapisu na sąd polubowny lub na podstawie ustalenia kompetencji Trybunału w statutach stowarzyszeń i korporacji sportowych. ZPRP w swoim statucie stosownych kompetencji TA nie przyznaje. Regulamin Dyscyplinarny przewiduje jedynie właściwość Trybunału do rozpatrywania skarg na orzeczenia Komisji Odwoławczej w sprawach antydopingowych.

- Nie zgadzamy się z tym. Idąc tym tropem okazałoby się, że Związek jest po prostu bezkarny. Naszym zdaniem jako członek PKOl powinien on podlegać jurysdykcji Trybunału. Poza tym, skoro ZPRP jest przekonany o swojej racji, to dlaczego nie chce się poddać arbitrażowi? - zastanawia się Kotwicki.

Związkowi działacze do zarzutów podchodzą ze spokojem. - Nie chodzi tu o naszą złą wolę. W istniejącym stanie prawnym nie ma po prostu możliwości, aby Trybunał Arbitrażowy zajął się tą sprawą - wyjaśnia w rozmowie ze SportoweFakty.pl dyrektor sportowy ZPRP, Jerzy Eliasz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×