Nie chcę kończyć kariery - rozmowa z Marcinem Lijewskim, rozgrywającym Orlen Wisły Płock

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Turniej w Warszawie miał dwa oblicza. Znakomity mecz finałowy i trzy przeciętne spotkania, rozgrywane w atmosferze piknikowej, przy pustawych trybunach. To dowód na to, że w tym momencie, przy takim układzie sił w polskiej piłce ręcznej, formuła Final Four nie do końca jest pomysłem trafionym?

- Nie mnie to oceniać. Na pewno w polskiej piłce ręcznej są ludzie ode mnie mądrzejsi i oni znają się na tych sprawach lepiej. Uważam jednak, że nie było dobrym posunięciem organizowanie takiego meczu w Warszawie, zwłaszcza w weekend. To było widać na trybunach. Szkoda, że podczas takiego spotkania, o takiej randze, praktycznie połowa hali była pusta. Podejrzewam, że gdyby mecz tego typu gościło inne miasto, chociażby Zielona Góra, trybuny wypełniłyby się po brzegi. Żałuję, że za poziomem sportowym tego turnieju nie poszły kwestie organizacyjne. Oczywiście nie chcę nikomu nic zarzucać, bo wszystko było dopięte na ostatni guzik. Kibice jednak nie dopisali.

Przed turniejem Final Four mówiłeś w mediach, że ma on dla ciebie bardzo duże znaczenie, bo po sezonie pożegnasz się z Wisłą. Rozumiem, że jest to już przesądzone. Wymuszona zmiana otoczenia to decyzja twoja, zarządu, trenera?

- Nie jestem pewien. Wydaje mi się, że po prostu trener Manolo Cadenas uznał, że nie widzi mnie w składzie zespołu na przyszły sezon. Tak to wygląda. Nie chcę się nad tym tematem rozwodzić. Jesienią nie będę grał już w Płocku i tyle. Kontrakt z klubem obowiązuje mnie do końca trwającego sezonu. Zamierzam go sumiennie wypełniać, a po jego wygaśnięciu dalej będę śledził losy zespołu i mocno go dopingował.

Na usta ciśnie się jedno pytanie: latem obierzesz kierunek na Gdańsk?

- Jeszcze nie wiem. Dopóki kwestia mojej przyszłości i tego, gdzie zagram w przyszłym sezonie, nie zostanie wyjaśniona, chciałbym unikać rozmów na ten temat. Po prostu z doświadczenia wiem, że lepiej nie zapeszać.

Zawieszenie butów na kołku w grę nie wchodzi?

- Oczywiście, że nie. Wciąż czuję, że mogę grać na wysokim poziomie. Dopóki będę prezentował się tak, jak obecnie, moje ciało będzie się trzymało kupy, a piłka ręczna będzie sprawiała mi radość, chciałbym dalej grać.
Doświadczony rozgrywający przygody z piłką ręczną kończyć nie zamierza Doświadczony rozgrywający przygody z piłką ręczną kończyć nie zamierza
Wybrzeże Gdańsk właśnie zapewniło sobie awans do PGNiG Superligi. Legenda wraca na salony.

- To, że Wybrzeże znów zagra w ekstraklasie, to świetne wydarzenie. Cieszę się, że gdańszczanie wywalczyli awans. Jako jednak, że ludzie łączą jednak moją przyszłość z Gdańskiem, nie chcą szerzej się na ten temat wypowiadać.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

W takim razie teraz czas na ostatnie wyzwanie w Płocku. Nafciarze na złoty medal mistrzostw Polski czekają od trzech lat.

- Na razie musimy przebrnąć przez fazę play-off. Przed nami kolejny mecz z PGE Stalą Mielec, a następnie - jeśli awansujemy - najprawdopodobniej starcia z Górnikiem Zabrze. Zobaczymy, jak się spiszemy w tych meczach. Do ewentualnych spotkań finałowych z Vive droga jeszcze daleka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×