Joanna Waga: Wygrał zespół lepszy

Podopieczne Pareckiego nie ukrywały, że do Szczecina jechały z nadzieją. - Tego dnia byłyśmy zespołem gorszym i miałyśmy więcej słabszych punktów - oceniła rozgrywająca EKS-u Joanna Waga.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Raz już w Grodzie Gryfa elblążanki wygrały. Tym razem ten sukces Start chciał powtórzyć. Gospodynie jednak już po 41. minutach osiągnęły przewagę (20:15), której nie oddały do końca zawodów. - W pierwszej połowie nawiązałyśmy walkę i gra układała się po naszej myśli. Niestety, muszę powiedzieć, że sędziowie trochę nam przeszkadzali w normalnym graniu. Wiadomo jednak, że nie mogę całej winy zwalać tylko na sędziów. W drugiej połowie nie wiem, czy zaważyła skuteczność, czy też dużo błędów własnych. Wynik jest taki, jaki jest - skomentowała wydarzenia na parkiecie Joanna Waga, która po chwili dodała, że jej zespół miał nadzieję na kolejny sukces. - Wierzyłyśmy, że w niedzielę znowu uda się wyrwać to zwycięstwo. Wygrał jednak zespół lepszy. Widocznie zasłużyły na to bardziej niż my.

Przyjezdne od 53. minuty meczu przy stanie 25:18 postawiły wszystko na jedną kartę. Zmiana gry obronnej na 4:2 początkowo przyniosła efekt. Dwubramkowa zdobycz na tym etapie zawodów okazała się być jednak zbyt skromna. Sytuację na parkiecie Pogoń opanowała dość szybko bramką Moniki Stachowskiej. - Na gorąco to ciężko to sobie przypomnieć. Tak mi się jednak wydaje - przyznała, zapytana o ocenę tej sytuacji, środkowa rozgrywająca EKS-u. - Sądziłyśmy, że zaskoczymy zespół przeciwny na tyle, że wytrącimy go z jakiegoś rytmu. Na chwilę nam się to udało, ale widocznie były bardziej skoncentrowane, może miały więcej "świeżej głowy" i to wystarczyło, by z nami wygrać.
Waga przyznała, że o wyniku mogła zdecydować dłuższa ławka rezerwowych Waga przyznała, że o wyniku mogła zdecydować dłuższa ławka rezerwowych
W poprzednim spotkaniu w Szczecinie wyróżniła się Edyta Szymańska. Tym razem rozegrała już znacznie słabsze zawody. W drużynie brakowało wyraźnej liderki, która zdołałaby pociągnąć za sobą resztę koleżanek. - Widocznie tak było. Zawsze jest taki dzień w kobiecej piłce ręcznej, że któraś drużyna ma lepszy, a któraś gorszy. Decyduje dyspozycja dnia. W niedzielę byłyśmy zespołem gorszym i miałyśmy więcej słabszych punktów - kontynuowała Waga.

Zespołowi z Elbląga pozostanie teraz walka o miejsca 5-8. Zawodniczka zapytana na koniec czy w zespole traktowane jest to jak sukces, czy raczej jak porażka, odpowiedziała. - Założenia taktycznie, jakie miałyśmy przed sezonem to jedna sprawa, ale z upływem czasu i kolejnych spotkań wierzyłyśmy w to, że jesteśmy coraz mocniejsze. Po pierwszym meczu udowodniłyśmy to, że możemy wygrać również na wyjeździe. Dlatego też wierzyłyśmy, że uda nam się skończyć ten dwumecz u siebie. Ciężko jest mi powiedzieć, co zdecydowało, może właśnie ta dłuższa ławka. U nas tych zmian jest troszkę mniej i tym razem po prostu nie dałyśmy rady.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×