Final Four PP - Agata Cebula: Mamy brąz, teraz czekamy już na play-offy

Drużyna Pogoni Baltica Szczecin w niedzielę nie dała się ograć Startowi Elbląg. - Mamy trzecie miejsce. Czekamy teraz na play-offy mając nadzieję, że tam też będzie podobnie - przyznała Cebula.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Drużyna SPR-u Pogoni Baltica Szczecin w sobotę nie sprostała Vistalowi Gdynia, jak się okazało, późniejszemu triumfatorowi Final Four PP. W niedzielę gospodynie postanowiły się zrehabilitować, biorąc rewanż nad zespołem z Elbląga. - Chciałyśmy zmazać plamę po poprzednim występie. Tamten mecz kompletnie nie poszedł po naszej myśli. Rozegrałyśmy bardzo słabe spotkanie. Tego dnia wyglądało to dużo lepiej. Wynik jest dla nas korzystny - nie ukrywała radości po wygranej Agata Cebula.

- Fajnie w mecz weszła Monika Głowińska, która dała super zmianę. Pociągnęła naszą drużynę wrzucając w nas pozytywną energię, a wiadomo, że jest to ważne w końcówce sezonu. Superspotkanie zagrała także Gosia Stasiak i w ogóle cały zespół pokazał, na co go stać. Mam nadzieję, że takie wyniki będziemy osiągały także w przyszłości - kontynuowała wypowiedź szczecińska rozgrywająca.
Pogoń Baltica tak wysoko w Pucharze Polski nie zaszła już bardzo dawno. Można więc powiedzieć, że dla tej drużyny tworzy się nowa historia. Cebula w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyznała, że niektóre z zawodniczek w ogóle w czymś takim nie uczestniczyły, nie mówiąc już o zdobywaniu jakichkolwiek laurów. - Sama nie miałam nigdy zaszczytu być na Final Four. Z jednej strony szkoda, że to tylko brąz, a z drugiej fajnie, bo coś jednak osiągnęłyśmy. Mamy trzecie miejsce. Czekamy teraz na play-offy mając nadzieję, że tam też będzie podobnie - wyraziła nadzieję nasza rozmówczyni.
Cebula przyznała, że zmiany w Pogoni okazały się być kluczowe Cebula przyznała, że zmiany w Pogoni okazały się być kluczowe
O to, by tę 3. lokatę zdobyć, bój toczył się niemalże do samego końca. Od stanu 24:22 w 55. minucie do siatki trafiały już tylko szczecinianki pieczętując tym samym swój końcowy sukces. Pomagać zaczęły im przy tym same elblążanki, które nie uniknęły kilku prostych, aczkolwiek decydujących błędów. - Uważam, że do tego meczu byłyśmy lepiej przygotowane fizycznie. Udźwignęłyśmy to kondycyjnie. Zespół z Elbląga w końcówce "siadł" i tu tkwił klucz do wygranej. Wpłynęły też na to te zmiany, o których mówiłam wcześniej, czyli wejście "Monzy" i Gosi. Pociągnęły mecz, a tego nam brakowało - zakończyła 25-letnia środkowa.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×