Niewykorzystana szansa Vive - relacja z meczu Vive Targi Kielce - FC Barcelona Intersport
Szczypiorniści Vive Targów Kielce przegrali w półfinale Ligi Mistrzów z FC Barceloną Intersposrt 23:28 (10:13). Mistrzów Polski w niedzielę czeka bój o trzecie miejsce z THW Kiel.
W 12. minucie Duma Katalonii prowadziła już 5:2 i Bogdan Wenta był zmuszony poprosić o czas. Wskazówki charyzmatycznego szkoleniowca przyniosły błyskawiczny skutek - kielczanie w oka mgnieniu, głównie dzięki skutecznie kończonym kontrom przez Manuela Strleka doprowadzili do remisu. Mistrzowie Polski toczyli bój niezwykle zacięty z faworyzowanym rywalem, co warte podkreślenia nawet w osłabieniu.
Newralgicznym momentem pierwszej odsłony były jego ostatnie minuty. Kilka cennych obron zaliczył Sterbik, największe spustoszenie w kieleckiej defensywie siał jednak obrotowy Cedric Sorhaindo. Francuz zdobywał łatwe bramki z koła, bądź wywalczał rzuty karne, a te raz za razem skutecznie egzekwował Siarhei Rutenka. W efekcie po pół godzinie gry w Lanxess Arena było 13:10 na korzyść FC Barcelony.
Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów szczypiorniaka i nie tylko! Kliknij i polub nas. Drugą partię w imponującym stylu rozpoczął polski zespół. Podopieczni Bogdana Wenty postawili na indywidualne pilnowanie Rutenki, co okazało się niezwykle trafnym posunięciem. Barcelona zaczęła popełniać sporo błędów, co dawało Vive możliwość wyprowadzania kontrataków. W 35' było już tylko 13:14, a sześć minut później będący na fali wznoszącej kielczanie doprowadzili do remisu po efektownym rzucie ze skrzydła Mateusz Jachlewski - 17:17 (41'). O przerwę na żądanie błyskawicznie poprosił Xavier Pascual.Czas wzięty przez trenera Barcelony wybił kielczan z uderzenia. Mistrzowie Polski zaczęli grać bardzo indywidualnie, oddając przy tym rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Na domiar złego zaczęły się mnożyć proste błędy w ataku pozycyjnym, co rywal takiej klasy jak Barca wykorzystywał z zimną krwią. W 49. minucie na tablicy wyników było 21:18 dla Blaugrany.
Parę sekund później mocno dyskusyjną, by nie powiedzieć karę "z kapelusza" dostał Denis Buntić. Kontrowersyjna decyzja islandzkich sędziów, mająca spore znaczenie dla końcowego wyniku, spotkała się z ogromnym niezadowoleniem ze strony kibiców zasiadających w Lanxess Arenie.
Vive Targi Kielce rzuciły wszystko na jedną kartę, przy grze w osłabieniu decydując się wycofać bramkarza. Manewr ten nie przynosił jednak powodzenia, a przewaga Dumy Katalonii rosła w oczach - 20:26 (55'). FC Barcelona ostatecznie wygrała 28:23 i awansowała do finału. Debiutujący w Final Four szczypiorniści mistrza Polski pozostawili jednak po sobie bardzo dobre wrażenie. W niedzielę o godzinie 15.15 zagrają z ubiegłorocznym triumfatorem Champions League, THW Kiel w "finale pocieszenia".
Vive Targi Kielce - FC Barcelona Intersport 23:28 (10:13)
Vive Targi Kielce: Szmal, Losert - Grabarczyk, Jurecki 2, Tkaczyk, Olafsson 1, Jachlewski 2, Strlek 4, Stojković 3, Lijewski 1, Buntić 2, Musa 2, Zorman 2, Rosiński 3, Cupić 2.
FC Barcelona: Sterbik - Noddesbo 3, Garcia 5, Tomas 4, R. Entrerrios 3, Sorhaindo 1, Montoro, Gurbindo 3, Jernemyr, Rutenka 8, Stranovsky 1, Rocas, Morros.
Karne: Vive Targi - 2/4; Barcelona - 4/4.
Kary: Vive Targi - 4 min. (Buntić oraz Tkaczyk - po 2 min.); Barcelona - 2 min. (Gurbindo - 2 min.).
Widzów: 20 000.
Sędziowie: Hlynur Leifsson - Anton Palsson (Islandia).
Z Kolonii dla SportoweFakty.pl
Paweł Nowakowski
Zawodnicy Vive po meczu z Barceloną: Nie mamy się czego wstydzić, walczyliśmy do końca (wideo) Barcelona kontrolowała mecz, Kielce zagrały twardo - echa konferencji prasowej po półfinale LM