Są dwie wiary - rozmowa z Piotrem Kroczkiem i Bogusławem Kubickim, trenerami Czuwaju Przemyśl

Trenerzy największej sensacji w tegorocznych rozgrywkach I ligi piłki ręcznej, Czuwaju Przemyśl w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiadają o historycznym sezonie, zakończonym awansem Harcerzy do PGNiG Superligi, o najbliższej przyszłości i sprawach organizacyjnych.

Michał Chaszczyn
Michał Chaszczyn

Michał Chaszczyn: Od przyszłego roku będziemy gościć w Przemyślu PGNiG Superligę. W minionym sezonie rozegraliście 30 meczów. Odnieśliście 20 zwycięstw, zanotowaliście 2 remisy, 8 porażek z zespołami z różnych klas rozgrywkowych. Kiedy uwierzyliście, że ten awans jest możliwy?

Bogusław Kubicki: Po pierwszej rundzie rozgrywek, kiedy zajęliśmy pierwsze miejsce, gdzieś w naszych głowach zaczęła się tlić iskierka nadziei, że uda się awansować. Ograliśmy Piotrkowianina Piotrków Trybunalski, KSSPR Końskie na wyjeździe, zanotowaliśmy remis z Gwardią Opole, więc mieliśmy podstawy ku temu, aby wierzyć, że można.

Piotr Kroczek: Są dwie wiary. Jedna to taka, która trwała cały czas, ale była na różnym poziomie. Rosła w miarę zwycięstw, malała gdy przegrywaliśmy. Natomiast ta druga, nowa wiara - ta, która wzmocniła pierwszą i okazała się największą, to była wiara po zwycięstwie w naszej hali 33:27 nad Nielbą Wągrowiec.

Który mecz w ubiegłym sezonie był zdecydowanie najcięższy?

- B.K.: Na pewno z Gwardią Opole, tu w Przemyślu i na wyjeździe. Piotrkowianin również postawił nam poprzeczkę bardzo wysoko. Bardzo ciężko było również z AZS-em Politechniką Radomską. Patrząc na AZS Radom, który w podobnej sytuacji jak my w poprzednim sezonie walczył i wygrywał zarówno ze szczypiornistami z Piotrkowa Trybunalskiego, jak i z Opola, od początku powtarzaliśmy, że jest to taka liga, w której każdy może wygrać z każdym. My uciułaliśmy najwięcej punktów w pierwszej rundzie, nieco gorzej było w drugiej, ale w ostatecznym rozrachunku zajęliśmy drugie miejsce, z czego bardzo się cieszymy.

- P.K.: Trudno wyliczać pojedyncze mecze. Ciśnie mi się na usta mecz w Zawadzkim, przegrany 34-35, który mógł całkowicie zmienić klasyfikację końcową po rundzie zasadniczej. Ale tak naprawdę, w każdej sytuacji i w każdym meczu były momenty przyjemne i trudne, natomiast pamiętamy tylko o tym co zwieńczyło dzieło, w ostatnich sekundach meczu w Wągrowcu.

22 maja odbył się pierwszy trening od momentu historycznego awansu do Superligi po 13 latach nieobecności w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jakie są plany na najlbiższe dni?

- B.K.: 23 maja wyjeżdżamy z chłopakami wyjeżdżam na finał Akademickich Mistrzostw Polski w Zielonej Górze . Niestety Piotr z przyczyn zawodowych nie może pojechać. Będzie nam przykro, no ale jeszcze jedziemy cztery dni pograć, a potem będzie rozbrat z piłką ręczną na prawie dwa miesiące. Chcemy odpocząć od tej malutkiej piłki.

- P.K.: Tak długo nie będziemy mogli odpoczywać, bo już w połowie lipca, zważywszy na to, że Superliga startuje szybciej, będziemy musieli zacząć przygotowania. Natomiast prowadzimy już działania, które mają ułatwić funkcjonowanie w Superlidze. Są to głównie zabiegi organizacyjne i finansowe, ale i kadrowo chcemy zespół wzmocnić, przede wszystkim po to, żeby najbliższy sezon nie był epizodem, ale dłuższą przygodą z Superligą.

Podczas treningu w hali byli obecni Piotr Żak z Zeptera Warszawa i Damian Krzysztofik ze Stali Mielec. Czy to jest jakiś znak, że wrócą do zespołu?

- B.K.: Piotrek i Damian studiują u nas w Przemyślu i jadą razem z nami na AMP-y. Natomiast nie ukrywamy, ze Krzysztofika znów chcielibyśmy mieć u siebie w drużynie. Dokonamy wszelkich starań. Jeśli uda się go ściągnąć, będzie to z pewnością duże wzmocnienie zespołu.

Co do spraw organizacyjnych. Prezydent miasta Przemyśla, pan Robert Choma przekazał 50 tysięcy złotych jako nagroda za wspaniały sezon. Czy są już znane konkretne nazwy sponsorów na przyszły sezon?

- B.K.: Jeszcze nie. Na razie nie wiemy zbyt wiele. Do końca czerwca dowiemy się o wiele więcej. Będzie to ostatni dzwonek na to, aby rozmawiać o funduszach na piłkę ręczną w naszym mieście. Wiadomo, że nie będzie to kwota, którą dysponowaliśmy w I lidze. Musi być ona zwielokrotniona, aby myśleć o tym, żeby ściągnąć zawodników i utrzymać się, bo myślę, że właśnie o utrzymanie będziemy walczyli w najbliższym sezonie jako beniaminek.

Na jakich pozycjach należy dokonać wzmocnień, aby nie spaść do I ligi?

- P.K.: Myślę, że jest tu mowa o dwóch, trzech wartościowych rozgrywających, w tym potrzebny jest przynajmniej jeden zawodnik leworęczny. Natomiast jeśli wśród testowanych graczy, znajdą się tacy, którzy znacząco podniosą poziom sportowy drużyny i będą jednocześnie młodymi i perspektywicznymi zawodnikami, których poszukujemy najbardziej, na pewno nie odmówimy im gry w naszej drużynie w przyszłym sezonie. Oczywiście za rozsądne i będące w naszych możliwościach kwoty pieniężne.

Czy możemy spodziewać się wzmocnień z zagranicy?

- B.K. Trudno jest znaleźć dobrego, młodego zawodnika na poziomie Superligi. Do tego dochodzą dodatkowe opłaty, jeśli mówimy o zawodnikach spoza Unii Europejskiej. Chcemy pojechać na Słowację. Być może tam kogoś znajdziemy. Wszystkie drużyny wzmacniają się od 2-3 tygodni, my zaś graliśmy do końca. Nie wiedzieliśmy w jakiej klasie rozgrywkowej będziemy grali i z jakiej pozycji zaczniemy najbliższy sezon. Nie chciałbym mówić, że zostaną nam zawodnicy drugiego sortu. Natomiast powtarzam to, co powiedział Piotr. Szukamy młodych zawodników, którzy chcieliby się pokazać i którzy dopasowaliby się do naszych młodych graczy, a nie chcemy zatrudniać zawodników starszych.

Czy można już w tym momencie wymienić jakieś konkretne nazwiska, czy na to jest jeszcze za wcześnie?

- P.K. Póki co nie będziemy nic mówili, gdyż wszystko jest na etapie rozmów wstępnych. Nie gdybajmy, nie martwmy się na zapas, albo nie cieszmy się przedwcześnie. Poczekajmy, dajcie nam jeszcze czas. W rozmowach między sobą, przewidujemy, że do 20 czerwca chcielibyśmy znać pierwszy zarys konkretnych planów zarówno organizacyjnych, finansowych jak i personalnych.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×