Mecz meczowi nie jest równy - rozmowa z Mariuszem Gujskim, zawodnikiem Warmii Olsztyn
Popularny "Marian" w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl szuka przyczyn słabej jak dotąd postawy Warmii Olsztyn w Superlidze oraz odpowiada na kluczowe pytanie, czy Warmiacy włączą się do walki o miejsce na podium mistrzostw Polski.
Krzysztof Podliński
Krzysztof Podliński: 2010 rok był dla Mariusza Gujskiego...
Mariusz Gujski: Średnio udany, z tego względu, że udało nam się utrzymać Śląsk Wrocław w ekstraklasie pomimo kłopotów organizacyjno-finansowych, a klub się rozpadł. Z drugiej strony po przejściu do Olsztyna gra nie układała się po naszej myśli, stawiani byliśmy w roli medalisty, a rzeczywistość i styl naszej gry odbiegały od postawionych przed nami założeń.
Właściwie jednym słowem można określić postawę zespołu z Olsztyna w dotychczasowych 15 spotkaniach ligowych - zawód. Po znacznych wzmocnieniach, olsztyńska Warmia miała być silną konkurencją dla zespołów z czołówki tabeli. 13 punktów i 6 miejsce w stawce to wynik, który nie satysfakcjonuje was zawodników, ani tym bardziej kibiców...
- To prawda, nasze miejsce w tabeli i styl w jakim graliśmy nie napawały optymizmem, ale mamy nadzieję, że z nowym rokiem i nowym szkoleniowcem podniesiemy się z dołka i spełnimy oczekiwania zarówno swoje, zarządu jak i kibiców.
Czego według Ciebie zabrakło, aby takie mecze jak w Legnicy, Piotrkowie Tryb. czy spotkanie przed własną publicznością ze Stalą Mielec, rozstrzygnąć na swoją korzyść?
- W tych meczach na pewno zabrakło konsekwencji taktycznej i trochę szczęścia. Teraz będziemy mieli rundę rewanżową i naszym celem jest zdobycie kompletu punktów.
Do czego zmierzam... Obok Zagłębia Lubin jesteście drużyną, która jak dotąd najczęściej remisowała ze wszystkich ligowców. Myślisz, że końcówki meczów to pięta achillesowa olsztyńskiego zespołu?
- Myślę, że nie. To wynika chyba z przebiegu meczu. Nie graliśmy konsekwentnie i z głową. Mecz meczowi nie jest równy i trudno zweryfikować skąd wynikają u nas tak słabe końcówki.