Kiedy będziemy w I lidze mogą pojawić się znane nazwiska - rozmowa z Ryszardem Gaudenem, prezesem SHC Wybrzeże Gdańsk

Po sześciu kolejkach, reaktywowane Wybrzeże Gdańsk z kompletem zwycięstw prowadzi w tabeli II ligi. Po meczu z AZS-em PG Gdańsk rozmawialiśmy z prezesem Wybrzeża, Ryszardem Gaudenem, który opowiada o planach i perspektywach dotyczących tego klubu.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Michał Gałęzewski: Sobotni mecz był podobny do tych, jakie są w tym sezonie, czyli niewiele emocji i wysokie zwycięstwo Wybrzeża...

Ryszard Gauden: No tak, to prawda. Liga jest zdominowana właściwie przez dwa zespoły - Pomezanię i Wybrzeże, a reszta bawi się w piłkę ręczną z wynikiem takim, jaki było widać na boisku. Mecz należy potraktować w kategoriach lepszego treningu.

Czy patrzycie na zawodników Sokoła Gdańsk, czy AZS-u PG w kontekście ewentualnych wzmocnień w przyszłości? Są to w końcu młodzi zawodnicy...

- W każdym zespole są 1-2 wybijające się jednostki, które znalazłyby miejsce w naszym zespole, ale na poziomie drugiej ligi. Przepraszam na brak skromności, ale my patrzymy już z perspektywą pierwszej ligi i wśród tych zawodników, których miałem okazję obejrzeć, jest niewielu, którzy kwalifikowaliby się do gry w pierwszym zespole.

Do drużyny dołączył Bartosz Walasek, który w drugim swoim meczu zdobył 12 bramek. Widać, że to dobra decyzja i jego i wasza...

- Tak, poprosiliśmy Bartosza Walaska o wsparcie. Nie jest może jeszcze perfekcyjnie przygotowany fizycznie, ale jego doświadczenie, przegląd sytuacji na boisku, lewa ręka, rzut, to atuty, które posiada niewielu zawodników w II lidze.

Są planowane jeszcze jakieś wzmocnienia?

- Tak, są planowane wzmocnienia, niemniej jednak za wcześnie o tym mówić, bo w tym zespole, który jest tutaj skompletowany, chcemy uzyskać awans do I ligi, a potem pomyślimy o tym, kto by chciał nas uzupełnić. Oczywiście zapraszamy na trening wszystkich byłych zawodników nie tylko Wybrzeża, ale i Spójni, którzy czują się na siłach. Może coś się z tego pozytywnego urodzić.

Jest szansa, że jeszcze w tym sezonie ktoś dojdzie?

- W tej chwili nie prowadzimy żadnych rozmów, są jednak przesłanki, że znane nazwiska mogą się pojawić wtedy, kiedy będziemy w I lidze.

Jak wygląda sytuacja ze sponsorami w klubie?

- Jest to nasza najsłabsza strona, niemniej jednak nie ma dnia, w którym byśmy o tym nie myśleli i nad tym nie pracowali. Mamy jednak zapewnienie wsparcia z Urzędu Miasta w postaci pana Prezydenta Pawła Adamowicza i pana Prezydenta Bojanowskiego. Rokuje to, że zespół w najbliższym czasie będzie miał zapewnioną stabilność finansową.

Wybrzeże zawsze słynęło z wychowanków. Planujecie nabory do szkółek piłki ręcznej?

- Model funkcjonowania piłki ręcznej w Gdańsku jest oparty o zupełnie inną strukturę. Budowany jest przez tworzenie zespołów przy szkołach, nie ma zwyczaju takiego jak kiedyś. Mamy podpisaną umowę z trzema klubami - Sokołem Gdańsk, Conradem Gdańsk i Samborem Tczew o współpracy i będziemy korzystali z ich wychowanków. Taką politykę na tym etapie organizacyjnym przyjęliśmy.

Jeżeli chodzi o Sambor, to w ostatnim wywiadzie na portalu SportoweFakty.pl wychowanek Sambora, grający aktualnie w SMS-ie Gdańsk Michał Daszek stwierdził, że nie miałby nic przeciwko, aby dołączyć do Wybrzeża po ewentualnym awansie...

- Tak, to prawda. Czytałem ten wywiad i mnie on usatysfakcjonował w tym wymiarze, że sympatycznie się o nas wyraża i nawet widzi u nas miejsce. Oczywiście zapraszamy go, byłoby to bardzo duże wzmocnienie i symboliczna sprawa, że człowiek z Wybrzeża zostaje na Wybrzeżu.

Jak wygląda aktualnie współpraca z trenerem Waszkiewiczem i z innymi osobami będącymi w komitecie honorowym klubu?

- Ta współpraca jest dosyć korzystna. Pozycja pana Waszkiewicza w środowisku piłkarzy ręcznych i nie tylko jest na tyle silna, że nazwisko i osiągnięcia są ogólnie znane. Na bieżąco konsultujemy niektóre sprawy, nawet miałem okazję z nim rozmawiać dzień przed meczem z AZS-em PG i te uwagi przekazywane są bezpośrednio do klubu. Liczymy na to, że jego doświadczenie zaowocuje w niedługim czasie pozytywnymi zmianami w klubie.

Nawet Bogdan Wenta mówił, że jak będzie miał gdzie wrócić, to wróci do Wybrzeża...

- Jest to temat bardzo delikatny. Upłynie jeszcze wiele lat, zanim potęga Wybrzeża dorówna potędze Vive. Chcielibyśmy stworzyć tutaj warsztat pracy dla najlepszych, czyli dla Bogdana Wenty, Daniela Waszkiewicza, Marka Mońki, który tutaj bardzo dużo pracuje, buduje mozolnie ten zespół i jestem mu szczególnie wdzięczny. Przyświeca nam taka perspektywa, aby ściągnąć tu tych, którzy wyprowadzili się stąd z powodu braku możliwości realizowania się w Gdańsku wrócili do nas.

Myślicie o szerszej ofercie marketingowej dla sponsorów i kibiców?

- W piątek odbyliśmy rozmowy w Urzędzie Miasta i są one bardzo obiecujące. Stanowisko Wiceprezydenta Bojanowskiego i Prezydenta Adamowicza zaskakuje nas w sensie pozytywnym. Jest tyle życzliwości, żeby odbudować zespół, a także deklaracji ze strony miasta, że jesteśmy tym bardzo mile zaskoczeni. Jesteśmy w tej chwili w końcowym etapie opracowania strategii marketingowej i zespołu marketingowego. W najbliższym czasie roześlemy ofertę dookoła tysiąca firm. Korzystamy też z pomocy Gdańskiego Związku Pracodawców, gdzie pan prezes Canowiecki, pan dyrektor Klapkowski wyrazili chęć wspomożenia naszego wysiłku w postaci pozyskania sponsorów.

Chyba cieszy was też to, że są kibice wokół tego klubu...

- Bardzo cieszy nas to, że zaczęliśmy właśnie w Gdańsku-Oruni, ponieważ stanowimy pewną atrakcję dla tej dzielnicy i za to odwdzięczają się nam kibice. Zaskakuje nas frekwencja, że tylu ludzi chodzi na nasze mecze, które co prawda nie są zbyt emocjonujące, ale chyba zbyt silny zespół na ten etap zmontowaliśmy (śmiech, dop. red.). Dobrze, że kibice dopingują, tylko się cieszyć.

Nie chcielibyście na przykład meczu z Pomezanią zagrać jednak na jakiejś większej hali, na przykład AZS-u?

- Rozmawialiśmy na ten temat z wiceprezydentem Bojanowskim i mamy zapewnienie, że jeśli ta hala przestanie mieścić kibiców, następną będzie hala miejska na ulicy Kołobrzeskiej, która potencjalnie pomieści 700 osób. Jeżeli i tam zabraknie miejsca, Ergo Arena stoi przed nami otworem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×