Duże wyzwanie przed Sandecją. Nie tylko ze względu na poziom najbliższego rywala

Twardy orzech do zgryzienia ma przed spotkaniem z Wisłą Płock trener Robert Kasperczyk. Sądeczanom posypał się środek obrony i do tego z gry wypadł też podstawowy bramkarz.

Krzysztof Niedzielan
Krzysztof Niedzielan

Czwarta żółta kartka wyklucza z gry Dawida Szufryna, pełniącego funkcję kapitana biało-czarnych. Zbiegło się to w czasie z wyjazdem Przemysława Szarka na zgrupowanie kadry U-20 i Turniej Czterech Narodów. Żeby znaleźć jak najbardziej optymalne rozwiązanie w tej sytuacji, trener Kasperczyk zarządził w środę grę wewnętrzną.

- Mocno zastanawiamy się nad wariantem z Grześkiem Baranem, który akurat nie brał udziału w zajęciach z powodu wyjazdu do Szkoły Trenerów PZPN, ale w czwartek już wraca do treningów. On już grywał na tej pozycji w Ekstraklasie i jego autorytet odegra bardzo dużą rolę. Nie chciałbym mieć takiego dyskomfortu przed następnymi spotkaniami. Wyrwanie dwóch zębów trzonowych ze środka defensywy nie jest dla nas sytuacją łatwą - komentuje szkoleniowiec.
Obok Grzegorza Barana na stoperze może zagrać Mateusz Bartków, mający już doświadczenie na tej pozycji. 24-letni zawodnik był ostatnio wystawiany na prawej obronie, więc tam zwolni się miejsce dla Adriana Danka, lub Michała Szeligi. Wybierać trzeba między młodzieżą, bo 35-letni Marcin Makuch nie jest już graczem Sandecji Nowy Sącz.

- Rozstaliśmy się, jak ludzie. Dziękuję mu za to co zrobił dla klubu i życzę mu szczęścia na każdej płaszczyźnie. Czy dalej widziałbym tego zawodnika w drużynie? Ciężko powiedzieć. W tej chwili myślimy już w kategoriach "bez Marcina". Przykładowo Michał Szeliga grał w sparingach i w drużynie rezerw, prezentując się świetnie. Nie mamy zatem skrupułów, żeby postawić na niego, a przecież czeka na swoją szansę - podkreśla trener sądeckiego zespołu.

Problemy z obroną to jedno, ale konieczna będzie także zmiana w bramce. Już w trakcie wyjazdowego meczu z Zawiszą Bydgoszcz murawę opuścił Łukasz Radliński i wcale była to błahostka. - Mamy sygnał, że Łukasz przez minimum 14 dni będzie wyłączony z treningu przez problemy z mięśniem czworogłowym. Biorąc pod uwagę też czas rehabilitacji, boję się, że potrwa to nawet do miesiąca - przyznaje Robert Kasperczyk.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×