Sławomir Peszko o odejściu z 1.FC Koeln: Wielka szkoda, ale mecze na trybunach zadecydowały

Sławomir Peszko przyznaje, że sytuacja w 1.FC Koeln zmusiła go do odejścia z niemieckiego klubu. Reprezentant Polski od poniedziałku jest zawodnikiem gdańskiej Lechii.

Konrad Kostorz
Konrad Kostorz
W minionym sezonie Sławomir Peszko regularnie występował w pojedynkach ligowych 1.FC Koeln. Niewiele wskazywało na to, by trener Peter Stoeger miał definitywnie zrezygnować z jego usług, ale po pozyskaniu Leonardo Bittencourta i Milosa Jojicia "Peszkin" przestał mieścić się w kadrze meczowej Kozłów.
- Moja sytuacja w Kolonii nie była łatwa. Kocham klub i miasto, zawsze byłem chętny do przedłużania kontraktu z 1.FC, jednak trzy mecze spędzone na trybunach zadecydowały. Muszę grać, jeśli chcę wziąć udział w mistrzostwach Europy, a pozostanie w Koeln nie byłoby z tego punktu widzenia właściwe - ocenia 30-latek na łamach Bildu. Szkoleniowiec zespołu z RheinEnergieStadion nigdy nie dawał do zrozumienia, że chce pozbyć się Peszki. - Trudno to oceniać. Być może w szóstej czy siódmej kolejce zagrałbym 30 minut, ale nie chciałem tak długo czekać. Wielka szkoda i jest mi przykro, ale cóż mogę powiedzieć? Nikomu nie powinienem czynić zarzutu, ponieważ pozyskaliśmy dobrych piłkarzy przed sezonem i oni świetnie wprowadzili się do gry, a zespół zdobył 7 punktów w 3 spotkaniach. Miałem więc niewiele argumentów - przekonuje.

- Kolonii będzie mi brakowało. Były oczywiście trudne chwile, ale czas spędzony tutaj był najpiękniejszym w mojej karierze. Grałem razem z Poldim, a awansu do Bundesligi nie zapomnę nigdy - puentuje Peszko.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×