Waldemar Fornalik przestrzegał i miał rację

Ruch Chorzów przegrał bezdyskusyjnie z beniaminkiem i wypadł poza pierwszą ósemkę. Po spotkaniu opiekun Niebieskich Waldemar Fornalik przyznał, że przestrzegał przed tym, co miało miejsce w Lubinie.

Michał Piegza
Michał Piegza
Po wysokim zwycięstwie nad Termaliką Bruk-Bet Nieciecza apetyty w Chorzowie wzrosły. Tymczasem sobotnia bezdyskusyjna porażka w Lubinie z Zagłębiem wielu sprowadziła na ziemię. - Po wygranej przed tygodniem były ochy i achy, a ja cały czas mówię, że zespół wciąż jest w budowie i zaliczy niejedną wpadkę - powiedział Waldemar Fornalik. - Ta drużyna potrafi zagrać ciekawą piłkę i naszym zadaniem jest wyeliminowanie słabszych momentów - dodał.
W pierwszej części potyczki w Lubinie chorzowianie zaprezentowali się bardzo słabo. - Gospodarze zepchnęli nas do głębokiej defensywy. Nie potrafiliśmy utrzymywać się przy piłce i odeprzeć naporu. Po pół godzinie coś drgnęło, mieliśmy zalążki niezłych akcji, jakieś sytuacje mogliśmy sobie stworzyć - ocenił pierwszą część gry szkoleniowiec Ruchu.

Po zmianie stron Niebiescy zaczęli lepiej się prezentować, ale... stracili trzy bramki. - Pierwsza to ładna akcja lubinian, a o dwóch kolejnych nie ma co mówić, bo sprawa jest oczywista - stwierdził trener, który głośno nie zganił bramkarza Matusa Putnocky'ego, winnego straty drugiego i trzeciego gola. - Momentami zanosiło się na pogrom, 3:0 to byłby zbyt wysoki wynik. Honorowy gol trochę nam osłodził porażkę - dodał na koniec Waldemar Fornalik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×