Grający w osłabieniu Radomiak pokonał Gryfa

Mimo iż przez ponad 20 minut beniaminek musiał radzić sobie w dziesiątkę, zwyciężył w meczu z niepokonanym do tej pory Gryfem. Kolejną bramkę w bieżącym sezonie zdobył Leandro Rossi.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Tradycyjnie już Jacek Magnuszewski dokonał roszad w wyjściowym zestawieniu przed kolejnym spotkaniem drugiej ligi. Szansę zaprezentowania swoich umiejętności od pierwszych minut meczu z Gryfem otrzymali między innymi Paweł Uliczny, Agu czy David Kwiek.

Do 67. minuty trwała wyrównana walka. Wtedy czerwoną kartką ukarany został Krzysztof Ropski i Radomiak musiał sobie radzić w dziesięciu. Wcześniej, bo po godzinie gry, na murawie pojawił się Leandro Rossi. - Na ostatnie 30 minut wpuściliśmy na boisko zawodników, którzy bardzo dużo dają nam w ofensywie. Niestety plan trochę nam się zawalił po nieodpowiedzialnym zachowaniu naszego młodego napastnika, który dostał czerwoną kartkę - podkreślił na konferencji prasowej trener Zielonych.
Mimo iż przez ostatnie 20 minut gospodarze byli stroną przeważającą, to przyjezdni zadali decydujący cios. Na 180 sekund przed końcowym gwizdkiem sędziego rzut wolny wykonywał Michał Chrabąszcz. Piłka odbiła się od słupka i trafiła do świetnie ustawionego Brazylijczyka. Ten nie miał problemów z wpakowaniem jej do siatki. Było to piąte trafienie najlepszego strzelca Radomiaka w bieżącym sezonie. Gryf musiał więc przełknąć gorzką pigułkę po raz pierwszy. - Wielka radość po zwycięstwie z drużyną, która do tej pory jeszcze meczu nie przegrała. Mieliśmy plan na ten mecz, który konsekwentnie realizowaliśmy i wszystko układało nam się tak, jak rozmawialiśmy. Brakowało nam kropki nad "i", bo sytuacje jakieś stworzyliśmy - zaznaczył Magnuszewski.

Swój wcześniejszy pojedynek radomianie rozgrywali w piątek, natomiast rywale - w niedzielę. - Chcieliśmy wykorzystać to, że przeciwnik miał dwa dni wolnego mniej od nas i podejrzewaliśmy, że w końcówce może zabraknąć mu sił - ujawnił szkoleniowiec.

Co prawda po czerwonej kartce beniaminek musiał zmodyfikować plan, ale ostatecznie osiągnął zamierzony cel. - Musieliśmy nieco zmienić taktykę, ale byliśmy dobrze zorganizowani w defensywie, mądrze się broniliśmy. Wyprowadzaliśmy kontry. Nie chcieliśmy tego meczu zremisować, tylko go wygrać. Po jednym z kontrataków i wykonaniu rzutu wolnego strzeliliśmy gola na wagę trzech punktów - zakończył Magnuszewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×