Zapłacili frycowe beniaminka - relacja z meczu Zagłębie Sosnowiec - Wisła Płock

Choć Zagłębiacy na tle Wisły wypadli całkiem dobrze i mieli kilka okazji do zdobycia bramki, to zabrakło im dokładności w grze. Mają oni czego żałować, bo Wisła nie zachwyciła postawą.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Sosnowiczanie po siedmiu latach wrócili na zaplecze Ekstraklasy, a w inauguracyjnej kolejce trafili na wymagającego rywala - jednego z kandydatów do awansu. Jednak podkreślali oni, że przystąpią do tej konfrontacji bez obaw. Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania kapitan Zagłębia, Sebastian Dudek, odebrał pamiątkowy puchar za awans do I ligi.
W niedzielny pojedynek bardzo dobrze weszli gospodarze, w ich grze było widać pewność siebie, ale nie było nawet najmniejszego zarysu strachu. Już w 6. minucie Przemysław Mizgała uderzył po ziemi, a piłka minimalnie minęła słupek. Dla Wisły był to sygnał, że beniaminek nie będzie łatwym przeciwnikiem. Cztery minuty później dał o sobie znać superstrzelec Zagłębia, Jakub Arak. Po jego uderzeniu głową niewiele zabrakło do otwarcia wyniku. Przyjezdni wywierali presję na sosnowiczanach, lecz dopiero około 21. minuty zaczęli być bardziej widoczni w ofensywie.

Gra była wyrównana, a momentami to Zagłębiacy byli stroną przeważającą, lecz brakowało im większej - nawet minimalnie - dokładności. Zabrakło jej również w 41. minucie. Wtedy to Maksymilian Rogalski, ustawiony na około 35 metrze, podjął zaskakującą decyzję o strzale z dystansu. Nie spodziewał się tego Szymon Gąsiński, który choć próbował sparować piłkę, to ta wpadła do bramki. Wisła objęła prowadzenie, a sosnowiczanie dwie minuty później byli bliscy doprowadzenia do remisu, gdy Mizgała otrzymał świetne dośrodkowanie od Huberta Tylca, lecz sytuację uratował Seweryn Kiełpin. Chwilę później równie dobrą interwencją popisał się Gąsiński, który wybronił strzał Jakuba Bąka.

Mimo że po pierwszej połowie prowadziła Wisła Płock, to podopieczni Artura Derbina nie byli bez szans - w poprzednim sezonie wielokrotnie odwracali losy pojedynku w końcówkach. Choć mocno rozpoczęli drugą część, a to za sprawą Martina Pribuli, to szybko skończył się okres ich dobrej gry i do głosu doszli Nafciarze, którzy raz po raz stwarzali sobie sytuacje bramkowe.

W 55. minucie mogło być 0:2, ale strzał Dimitara Iliewa świetnie wybronił Gąsiński, a potem sosnowiczanom dopisało również szczęście, gdy nikt nie doskoczył do piłki odbitej od słupka. Natomiast począwszy od 70. minuty Zagłębie grało na dwóch napastników - Jakuba Araka wspierał bowiem nowy nabytek zespołu Michał Fidziukiewicz. Po jego wejściu Zagłębiacy zyskali nowe siły, gdyż ten wniósł powiew świeżości, ponadto miał kilka okazji bramkowych, w końcówce gospodarze bowiem przyśpieszyli i mocno atakowali, lecz niedokładnie.

Sosnowiczanie zanotowali pierwszą porażkę odkąd za prowadzenie zespołu odpowiada tercet Robert Stanek (w tym sezonie dyrektor sportowy) - Artur Derbin - Tomasz Łuczywek. Jest to pierwsza przegrana Zagłębia od szesnastu meczów. Z kolei Wisła przedłużyła swoją serię. Dla Nafciarzy to siedemnaste spotkanie bez porażki na wyjeździe.

Zagłębie Sosnowiec - Wisła Płock 0:1 (0:1)
0:1 - Maksymilian Rogalski 41'

Składy:

Zagłębie Sosnowiec: Szymon Gąsiński - Marcin Sierczyński, Łukasz Sołowiej (82' Grzegorz Fonfara), Krzysztof Markowski, Konrad Budek, Hubert Tylec (61' Dawid Ryndak), Łukasz Matusiak, Sebastian Dudek, Przemysław Mizgała (70' Michał Fidziukiewicz), Martin Pribula, Jakub Arak.

Wisła Płock: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Przemysław Szymiński, Bartłomiej Sielewski, Patryk Stępiński, Piotr Wlazło, Maksymilian Rogalski, Jakub Bąk (64' Damian Piotrowski), Piotr Darmochwał (71' Arkadiusz Reca), Dimitar Iliew, Wojciech Łuczak (87' Mikołaj Lebedyński).

Żółte kartki: Pribula (Zagłębie) oraz Bąk, Rogalski (Wisła).

Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×