Fala hejtu i nienawiści jest przerażająca - rozmowa z Jackiem Kruszewskim, prezesem Wisły Płock

Wisła Płock podnosi się obecnie po końcówce sezonu, w której przeżyła wielki zawód. Jak uczucie zaprzepaszczonej szansy wpłynęło na klub? Czy uda się utrzymać wysoki poziom z poprzednich rozgrywek?

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

Szymon Mierzyński: Otrząsnęliście się już po nieudanym finiszu ligi? Awans był w pewnym momencie tak blisko, że chyba wyjątkowo trudno się pogodzić z 3. miejscem...

Jacek Kruszewski: Najgorsze miejsce, jakie mogło się nam zdarzyć, a jednocześnie najlepsze Wisły od wielu lat. Tak więc z jednej strony duża satysfakcja ze stałego progresu, jaki klub osiąga w znacznie trudniejszych warunkach, a z drugiej niemałe rozczarowanie, bo polski piłkarski raj był rzeczywiście blisko. Nie pozwoliliśmy sobie jednak na załamywanie rąk.

Kiedy Wisła przegrała ekstraklasę? Domową porażką z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza, czy może w innym momencie?

- Po tradycyjnym już falstarcie szybko dobiliśmy do czołówki i bardzo długo utrzymywaliśmy się w trójce zespołów, która mówiąc żargonem kolarskim "odskoczyła od peletonu". Dwie pomarańczowe koszulki i jedna niebieska mknęły do mety, a finisz rozpoczął się od naszego pojedynku z Termaliką. Wydaje się, że mecz o ekstraklasę przegraliśmy w pewnej mierze na własne życzenie. Strzeliliśmy gola do szatni i mieliśmy w swoich rękach mocne atuty w postaci znakomitego wyniku i fenomenalnej publiczności. Niestety pechowa, samobójcza bramka podcięła naszemu niedoświadczonemu zespołowi skrzydła i znacznie bardziej rutynowani goście wykorzystali szansę. Później szans na dogonienie niecieczan nie mieliśmy wielkich, ich nieprzerwana passa zwycięskich meczów była imponująca i to oni dziś są na salonach.
Tuż po zakończeniu ostatniego domowego spotkania miała miejsce ostra wymiana zdań między częścią piłkarzy a kibicami. Jakie są relacje zespołu z trybunami? Tego rodzaju zdarzenia są konsekwencją dużych wymagań płockiej publiczności?

- W Płocku relacje klubu z kibicami są bardzo dobre. Drużyna miała silne wsparcie zawsze, niezależnie od tego gdzie graliśmy, i bardzo to doceniamy. Po Chojniczance natomiast - meczu, który de facto zamknął nam już drogę do awansu, puściły nieco nerwy, ale nie ma sensu tego incydentu demonizować. Kibice mają prawo do wyrażania swoich opinii, jakie by one nie były, ale musi być zachowana przyzwoitość. Ja również przez wiele lat będąc aktywnym kibicem, szefem stowarzyszenia, mówiłem bez ogródek to, co myślałem o funkcjonowaniu klubu. Jednak nigdy po pierwsze nie robiłem tego anonimowo, a po wtóre nie posuwałem się do obrażania, poniżania kogokolwiek, bo to metoda, która do niczego dobrego, poza destrukcją nie prowadzi. Przeraża ogólnie fala nienawiści, brutalnego hejtu przelewającego się obecnie przez Internet. Niestety w każdym środowisku kibicowskim znajdą się frustraci, którym wiecznie coś nie pasuje, i którzy własne kompleksy będą leczyli pluciem nawet na swój klub i ludzi z nim związanych. Na szczęście są to tylko jednostki. Warto może w tym miejscu dodać, że wiosną na Wisłę wróciło sporo kibiców, których na stadionie nie było od wielu lat. Wydawało im się, że przyszli na mecz dawnej, potężnej, bogatej, orlenowskiej Wisły, która musi zmieść każdego rywala i awansować w cuglach. A to zupełnie nie tak. Ci, którzy są z klubem na dobre i złe, wiedzą jak trudną, długą drogę przeszliśmy i dalej chcemy nią iść. Bez wsparcia kibiców się nie da i także za waszym pośrednictwem proszę o nie.

Zaraz po zakończeniu sezonu zaczęły się u was ruchy kadrowe. Straciliście dotąd absolutnie kluczowych zawodników - Krzysztofa Janusa i Jacka Góralskiego. Czy była jakakolwiek szansa na ich zatrzymanie?

- Iluzoryczna. Zarówno jeden, jak i drugi piłkarz zostaliby w Wiśle, gdybyśmy awansowali. "Góral" zarzekał się nawet, gdy się żegnaliśmy, że mógłby podpisać z nami dziesięcioletni kontrakt… Taka jest kolej rzeczy. W naszym klubie od pewnego czasu zawodnicy się odbudowują, pokazują swoją wartość, promują się i niestety odchodzą. Jesteśmy dumni z tego, że praca naszych szkoleniowców przynosi znakomite efekty, ale żeby zatrzymać tak dobrych graczy jak Krzysztof i Jacek potrzebowaliśmy ekstraklasy Tu nawet nie chodziło o pieniądze na ich kontrakty. Trzymamy za nich kciuki, bo dla Wisły zrobili mnóstwo dobrego i zawsze będziemy ich dobrze wspominać.

Czy występuje w Płocku negatywny efekt zejścia powietrza z zespołu w efekcie braku awansu? Uniknięcie tego jest chyba kluczem do utrzymania wysokiego poziomu także w nowych rozgrywkach...

- Przeżyliśmy mocno miniony sezon, a zwłaszcza jego końcówkę, ale wiemy też ile w krótkim czasie udało się w Wiśle zbudować i nie mogliśmy dopuścić, by to w mgnieniu oka zburzono. Jeszcze w trakcie rozgrywek rozpoczęliśmy analizę wydarzeń ostatnich tygodni, miesięcy i już długo przed ostatnim gwizdkiem wiedzieliśmy co i w jaki sposób chcemy dalej z zespołem robić. Nie udaliśmy się na urlopy, tylko przystąpiliśmy do budowy nowej Wisły.

Czy w nowym sezonie Wisła Płock znów będzie jednym z głównych faworytów do awansu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×