W Rybniku historia zatoczyła koło

Po dokładnie trzech miesiącach MKS Kluczbork przegrał w Rybniku 0:2. II-ligowe potyczki tych drużyn zakończyły się awansem MKS-u do I ligi, zaś dalej w Pucharze Polski zagra ROW.

Beata Fojcik
Beata Fojcik
Sobotnie spotkanie rozgrywane w ramach Pucharu Polski zakończyło się takim samym wynikiem jak kwietniowy pojedynek. Wówczas bramki padły po strzałach Pawła Mandrysza i Szymona Sobczaka. Tym razem zdobywali je Michał Płonka oraz Radosław Kursa, który trafił do własnej siatki. Największym problemem gości było to, że nie potrafili znaleźć drogi do bramki, której strzegł Daniel Kajzer.
- Nie za dobrze gra się nam z ROW-em. Muszę przyznać, że z wielu meczów, które rozegraliśmy podczas mojego pobytu w Kluczborku przegraliśmy wszystkie. Historia powtórzyła się. Z gry możemy być zadowoleni, ale mojemu zespołowi zabrakło skuteczności - żałuje trener Andrzej Konwiński. Porażka z zielono-czarnymi pokrzyżowała plany drużynie, która do nowego sezonu przystąpi w roli beniaminka I ligi. - Gospodarze byli ekipą trafiającą do siatki, choć pierwszego gola zdobyli z naszą pomocą. Uważam, że było to przyzwoite spotkanie toczone w szybkim tempie. Myślę, że jak na ten okres, kiedy do ligi zostały dwa tygodnie, mecz mógł podobać się kibicom. Żałujemy, że przegraliśmy, bo chcieliśmy zagrać z Dolcanem. To byłby przydatny sprawdzian przed ligowymi spotkaniami z I-ligowcami, ale będziemy musieli poszukać sparingpartnera - podsumował szkoleniowiec MKS-u Kluczbork. Na Dolcan Ząbki w następnej rundzie trafią piłkarze z Gliwickiej.

Dużą satysfakcję ze zwycięstwa odczuwał opiekun gospodarzy Dietmar Brehmer, dla którego starcie z drużyną trenera Konwińskiego miało także inny wymiar. - Chciałbym mojemu serdecznemu koledze pogratulować wspaniałej roboty i awansu do I ligi. Dla miasta i całego Śląska Opolskiego to rewelacyjna sprawa. Trener jest z drużyną bardzo długo i widać w tym odciśnięte piętno - rozpoczął szkoleniowiec ROW-u Rybnik, który do niedawna prowadził Rozwój Katowice.

- Na początku pracy w Rozwoju przegrałem z drużyną Andrzeja 0:5, bardzo mocno utkwiło mi to w pamięci. Od tego czasu staram się mścić strasznie jak tylko jest możliwość - uśmiecha się trener Brehmer. - Dziękuję moim zawodnikom. To był mecz charakteru, odwagi, determinacji i zespołowości. Przez większą część Kluczbork posiadał optyczną przewagę, ale w piłce nożnej liczy się też skuteczność. W tym elemencie byliśmy lepsi. Nie ma hurraoptymizmu w naszym wykonaniu. Są pewne aspekty, które mnie cieszą, ale jest wiele, wiele pracy przed nami. Dwa tygodnie poświęcimy, żeby być przygotowanym do ligi dużo lepiej. Stałe fragmenty gry i kontratak nie funkcjonowały tak jak miały, ale mecze wygrywa się determinacją. Stanęliśmy na wysokości zadania. Nie mówię, że MKS wyglądał słabiej w tych elementach, bo obie drużyny grały na dobrym poziomie. Jak na ten etap, to spotkanie naprawdę mogło się podobać - ocenia szkoleniowiec. - Cieszę się niezmiernie i zapraszam kibiców za tydzień na mecz z Dolcanem.

Zespół z Rybnika odcina się od ostatnich zawirowań w klubie. Trener liczy jednak na zwiększenie rywalizacji w swoich szeregach. - Do tej pory ustaliliśmy z prezesem Janikiem, że zamykamy kadrę. Wobec sytuacji, która jest w klubie nie chciałbym wypowiadać się autorytarnie. Przydałyby się jedno, dwa wzmocnienia. Jestem bardzo zadowolony z jakości, którą mamy, ale nie ukrywam, że chciałbym więcej. Każdy trener chce więcej. Mam pewne pomysły, ale to nie ja będę tym zawodnikom płacił. Pewne rzeczy nie zależą ode mnie - zakończył Dietmar Brehmer.

Puchar Polski: ROW 1964 Rybnik - MKS Kluczbork 2:0

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×