Na mecz z fanem rywali albo z mamą. Brazylii metody na pseudokibiców

W Kraju Kawy przy okazji meczów piłkarskich często dochodzi do aktów przemocy. By powstrzymać tę falę, kluby sięgają po nietypowe rozwiązania. Przynoszące niezłe efekty, ale stosowane zbyt rzadko.

Michał Fabian
Michał Fabian

Statystyki są przerażające. W 1988 roku zamordowany został lider grupy pseudokibiców Palmeiras - Cleo Sostenes. Od tego momentu w zadymach przy okazji meczów piłkarskich w Brazylii życie straciło ponad 250 osób (magazyn "Lance!" podaje liczbę 275 ofiar).

Ludzie w tym kraju są zwariowani na punkcie tego sportu. Niestety jest także ciemna strona futbolu - starcia na stadionach i poza nimi, walki z policją, rywalizujące ze sobą gangi, które zajmują się m.in. handlem narkotykami. W kwietniu br. głośno było o egzekucji w Sao Paulo. Ośmiu kibiców Corinthians Sao Paulo zostało rozstrzelanych przez trzech mężczyzn.
- Przez lata wytworzył się klimat, który generował kulturę przemocy. Wyzwaniem jest to zmienić - mówił Luiz Henrique Nunez, szef działu mediów i marketingu w Sport Club Internacional. Przedstawiał akcję, którą klub z Porto Alegre zorganizował przed marcowym spotkaniem derbowym z Gremio.

Poszli "pod prąd"

"Grenal" - taką nazwę nosi rywalizacja dwóch klubów z tego miasta. "Gre" od Gremio, "nal" od ostatnich liter Internacionalu. To największy mecz derbowy w Brazylii, jeden z trzech największych w Ameryce Południowej (obok spotkań Boca Juniors - River Plate w Buenos Aires i Penarol - Nacional w Montevideo). Widowisko budzące ogromne emocje. I dwie grupy zwaśnionych kibiców.

Władze Internacionalu wpadły przed ostatnim pojedynkiem z Gremio na niecodzienny pomysł. Na Estadio Beira-Rio (jedna z aren zeszłorocznego mundialu) stworzyły sektor mieszany, dla 2000 kibiców obu zespołów. Założenie było następujące: zaprosisz kibica rywali na ten mecz, razem pójdziecie na stadion i będziecie siedzieć obok siebie przez całe spotkanie. Akcja nosiła nazwę "Side by Side". Wszystko po to, by ocieplić atmosferę między fanami obu drużyn.

- W porównaniu z tym, co widzimy w Ameryce Południowej, idziemy pod prąd - podkreślał Vitorio Piffero, prezydent Internacionalu. - Stadiony są bezpieczne, mamy kamery, stewardów, policję. Musimy pokazać obywatelom, że mogą przyjść na mecz z całymi rodzinami.

Pomysł chwycił. 2000 wejściówek rozeszło się w niecałe dwie doby. Były obawy, czy uda się utrzymać porządek na arenie. Było ryzyko, że ktoś zachowa się nieodpowiedzialnie. Wulgarna odzywka, przyśpiewka, prowokacja. Krewcy kibice brazylijscy w przeszłości udowadniali, że do wszczęcia zadymy wiele im nie potrzeba.

Kobiety łagodzą obyczaje. Zwłaszcza matki

Na szczęście akcja zakończyła się sukcesem. W sektorze mieszanym siedzieli obok siebie kibice w czerwono-białych (Internacional) i niebiesko-biało-czarnych (Gremio) barwach. Nikt się nie pobił. Fanom pomysł się spodobał. - Idea została dobrze przyjęta, spotkała się nawet z entuzjazmem - mówił Nunez. Zadowolenia nie krył prezydent drużyny gości Romildo Bolzan Jr. - To była demonstracja tego, że można żyć i pracować razem - powiedział sternik Gremio. Internacional powtórzył projekt pt. "Weź kibica rywali na mecz" przy okazji dwóch innych spotkań i ma zamiar go kontynuować.

W podobnym okresie, w lutym tego roku, na ciekawy pomysł wpadli działacze Sport de Recife. Zastanawiali się, jak powstrzymać falę agresji podczas spotkań z Nautico - odwiecznym rywalem. W 2013 roku policja z Recife odnotowała 10 aktów przemocy, rok później było jeszcze gorzej (18 aktów przemocy).

"Kobiety łagodzą obyczaje" - organizatorzy spotkania najwyraźniej przypomnieli sobie to powiedzenie. Poprosili o pomoc... matki tych kibiców Sport Recife, którzy sprawiali w przeszłości największe problemy. Wybrali 30 kobiet, przeszkolili je (miały pełnić rolę "stewardów" przy stadionowym płocie i na trybunach), zaopatrzyli w kamizelki z napisem "Seguranca Mae" ("Matka bezpieczeństwa").

- Nigdy nie widziałam meczu piłkarskiego bez przemocy na stadionie. Kiedyś mój syn został uderzony. A potem to on uderzył, Kiedy idzie na mecze, myślę, że będzie się bić - powiedziała bez ogródek jedna z kobiet uczestniczących w projekcie. Podczas spotkania z Nautico jej syn z nikim się nie pobił.

Łzy wzruszenia zamiast przemocy

To był sprytny zabieg z psychologicznego punktu widzenia. Pseudokibice często nie mają żadnych hamulców, ale obecność ich matek miała na nich podziałać uspokajająco. Rozrabiać na oczach mamy - tak nie wypada, to byłby wstyd. - Nikt nie chciał się bić na oczach matki, zwłaszcza swojej - powiedział jeden z pomysłodawców akcji Aricio Fortes.

"Dziś ochronę sprawują matki kibiców. Szacunek" - transparent o takiej treści rozwinięty został przed meczem z Nautico - tzw. Classico dos Classicos. W przeciwieństwie do ostatnich lat tym razem policja z Recife nie odnotowała żadnego aktu przemocy. Były za to wzruszające obrazki, gdy matki wyściskały się na trybunach ze swoimi synami. Kobiety nie potrafiły powstrzymać łez, niektórzy młodzieńcy również... - Gdybyśmy tak mieli na każdym meczu, nie byłoby już przemocy - mówił jeden ze skruszonych kibiców.

Problem w tym, że akcja w Recife - choć niewątpliwie udana - była tylko jednorazową. "Matki bezpieczeństwa" sprawdziły się podczas spotkania z Nautico, ale do odtrąbienia sukcesu w Brazylii jest naprawdę daleka droga. Co bardziej ostrożni obserwatorzy podkreślali, że spotkanie dwóch zwaśnionych drużyn miało drugorzędną rangę. Odbywało się w ramach rozgrywek stanowych (Campeonato Pernambucano), a na trybunach Arena Pernambuco (pomieści 46 tys. osób) zasiadło tylko nieco ponad 12,5 tys. fanów. Inni podkreślali, że największą "kosę" kibice z Recife mają z sympatykami Santa Cruz. Powątpiewali, czy podczas takiej rywalizacji 30 kobiet załagodziłoby sytuację.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×