Józef Dankowski: Pole manewru było mocno ograniczone

Górnik Zabrze nie zdołał odnieść drugiego zwycięstwa z rzędu w grupie mistrzowskiej i w środowej potyczce przy Roosevelta musiał uznać wyższość Lechii Gdańsk. Nie był to najlepszy występ zabrzan.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

- Raz mecze są lepsze, raz gorsze. Nie zawsze wygrywa ten kto jest lepszy. W tym meczu tak było, bo lepsza była Lechia i zasłużenie wygrała - ocenia Józef Dankowski, trener Górnik Zabrze.

Po słabej w swoim wykonaniu pierwszej połowie, w drugiej części gry Trójkolorowi zaczęli dochodzić do głosu, ale nie zdołali przekuć tego w zdobycz bramkową. - Nie da się ukryć, że w pierwszej połowie Lechia przez 20-25 minut miała wyraźną przewagę. Cały wic polega na tym, że straciliśmy bramkę w momencie, gdy nic na to nie wskazywało. Graliśmy w miarę dobrze w defensywie i wydawało się, że nic złego nie może nam się przytrafić. Popełniliśmy jednak błąd, który kosztował nas utratę bramki i w konsekwencji jednego punktu - analizuje doświadczony szkoleniowiec zabrzan.
Na mecz z Lechią sztab szkoleniowy zabrzan dokonał zmian taktycznych w ustawieniu drużyny. - Graliśmy już i przegrywaliśmy grając trójką z tyłu, w ustawieniu 3-4-3. W tym meczu zdecydowaliśmy się zagrać czwórką obrońców, by jeszcze bardziej uszczelnić nasze tyły. W drugiej połowie wyglądało to lepiej, przed przerwą było pod tym względem trochę gorzej - dodaje Dankowski.
Józef Dankowski po meczu z Lechią Gdańsk miał marsową minę Józef Dankowski po meczu z Lechią Gdańsk miał marsową minę
Górnik do batalii z drużyną z Trójmiasta przystąpił osłabiony brakiem kilku ważnych graczy. Ich miejsce zajęli dublerzy. - Ten mecz pokazał nam czym dysponujemy. Z pewnych względów nie mogliśmy skorzystać w tym meczu z Błażeja Augustyna, Rafała Kurzawy, Roberta Jeża, Armina Cerimagicia czy Bartosza Iwana. Skala trudności tego meczu była o tyle duża, że pole manewru było mocno ograniczone - wyjaśnia trener śląskiej drużyny.

Przeciwko Lechii na boiskach T-Mobile Ekstraklasy po raz pierwszy w barwach Górnika zagrał Mateusz Słodowy. Niewykluczone, że w kolejnych meczach grupy mistrzowskiej szansę debiutów trzymają kolejni gracze. - Będą grali ci, którzy będą do dyspozycji i zarazem gwarantowali jakość gry, do której Górnik zdążył przyzwyczaić kibiców. Będziemy korzystali z tych zawodników, którzy będą zdrowi i prezentowali najwyższą formę na treningach - puentuje opiekun drużyny z Roosevelta.

Które miejsce na koniec sezonu zajmie Górnik Zabrze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×