"Bild": Lewandowski na ławce, maleją szanse na koronę króla strzelców

Polskiemu napastnikowi brakuje trzech bramek do lidera klasyfikacji Alexandra Meiera. Według informacji niemieckiego dziennika w sobotnim meczu z Freiburgiem będzie tylko rezerwowym.

Michał Fabian
Michał Fabian

W 33. kolejce Bundesligi Bayern Monachium zagra na wyjeździe z SC Freiburg (sobota, godz. 15.30). Dla Bawarczyków to spotkanie nie ma większego znaczenia. Tytuł mistrzowski zapewnili sobie kilka tygodni temu, z pozostałych rozgrywek (Puchar Niemiec, Liga Mistrzów) już odpadli. Trener Josep Guardiola przyznał, że choć mecz we Freiburgu traktuje bardzo poważnie, to prawdopodobnie dokona kilku zmian w składzie.

Jak informuje "Bild", do roszady dojdzie m.in. w przedniej formacji. - Na ostatnim treningu w ataku Bayernu występował Claudio Pizarro. To prawdopodobne, że Peruwiańczyk, któremu kończy się kontrakt, zagra w sobotnim spotkaniu we Freiburgu od pierwszej minuty - czytamy.
Jeśli ta wiadomość okaże się prawdziwa, to Robert Lewandowski z pewnością nie będzie zadowolony. Polak walczy bowiem o koronę króla strzelców. Ma na koncie 16 bramek. O jedną mniej od Arjena Robbena i o trzy mniej od lidera klasyfikacji Alexandra Meier. Jednak zarówno kolega "Lewego" z Bayernu, jak i napastnik Eintrachtu Frankfurt w tym sezonie już nie wystąpią (są kontuzjowani).

Lewandowski w niedawnej rozmowie z TVP mówił o wyścigu o koronę króla strzelców. - Nie mówię "nie". Jakby się pojawił mecz z "festiwalem bramkowym", to byłaby szansa. Jeśli uda mi się strzelić w meczu z Freiburgiem ze dwie bramki, to w ostatnim spotkaniu wszystko będzie możliwe.

"Bild" przypomina statystyki napastników Bayernu. Pizarro triumfował w 16 z 19 spotkań przeciwko Freiburgowi, strzelił w nich 11 goli. Polak w tym względzie jest jeszcze lepszy. - Bayern zrezygnuje z "Postrachu Freiburga numer 1". Lewandowski wygrywał we wszystkich ośmiu meczach przeciwko Freiburgowi. Strzelił w nich 10 goli. A teraz chyba będzie musiał usiąść na ławce! - nie kryją zaskoczenia niemieccy dziennikarze.

Tyle że Guardiola już w zeszłym sezonie udowodnił, że indywidualne osiągnięcia nie mają dla niego znaczenia. Gdy Mario Mandzukić walczył o "króla strzelców" (z Robertem Lewandowskim, grającym wówczas w barwach Borussii), nie zawahał się zrezygnować z jego usług w kilku spotkaniach.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×