"Masakra", "Bestie!". To był najbrutalniejszy mecz w historii futbolu

Zastraszyć i zniszczyć - to taktyka, którą stosował zespół z La Platy. W spotkaniu z Milanem było wszystko: ciosy, kopniaki, łokcie, kłucie igłą, kibice z maczetami, a nawet... aresztowanie piłkarza.

Michał Fabian
Michał Fabian

Pierwsze skojarzenia na hasło: "argentyński futbol"? Wiadomo - genialny Lionel Messi. Dalej - Sergio Aguero, Carlos Tevez, Angel di Maria. Światowej sławy gwiazdy, znakomicie wyszkolone technicznie, często narażone na brutalne ataki rywali, którzy nie są w stanie zatrzymać ich w przepisowy sposób.

Prawie pół wieku temu było inaczej. To Argentyńczycy uchodzili za brutali, agresorów, futbolowych drwali. Na MŚ w 1966 roku, po ćwierćfinale z Anglią, trener Wyspiarzy Alf Ramsey nazwał ich "zwierzętami". Do tego określenia jeszcze wrócimy.
Złą sławę Argentyńczycy "podtrzymywali" w spotkaniach o Puchar Interkontynentalny. Od 1960 r. o trofeum walczyły najlepsze zespoły Europy i Ameryki Południowej. W końcówce tamtej dekady południowoamerykański futbol reprezentowały co roku kluby z Argentyny. Dla ekip z Europy nie były to przyjemne spotkania.

Pierwszy był Celtic

Na przykład dla Celticu Glasgow, w 1967 r., który walczył o Puchar Interkontynentalny z Racing Club. Po dwóch spotkaniach - 1:0, 1:2 - był remis (nie liczono wówczas bramek zdobytych na wyjeździe podwójnie), konieczne było więc trzecie, na neutralnym gruncie. W Urugwaju. Starcie to przeszło do historii jako "Bitwa o Montevideo".

Faul, faul, faul - od pierwszego gwizdka rozgorzała walka "na noże". Sędzia z Paragwaju po 23 minutach przerwał mecz i ostrzegł kapitanów, że zacznie wyrzucać piłkarzy z boiska. Niewiele to pomogło. Po kolejnym ostrym wejściu i zamieszaniu na murawie pojawiła się policja. Arbiter usunął Basile (Racing) i Lennoksa (Celtic). Później wyleciało jeszcze dwóch Szkotów i jeden Argentyńczyk.

Pod koniec meczu (wygranego przez Racing Club 1:0) Bertie Auld z Celtiku także został odesłany przez sędziego do szatni, ale... odmówił zejścia z boiska. Zapanował totalny chaos. Mnożyły się złośliwości i brutalne zagrania. Tommy Gemmell z "The Bhoys" kopnął rywala w krocze, co umknęło uwadze sędziego. - Za wszystkie pieniądze tego świata nigdy więcej nie przyjadę z zespołem do Ameryki Południowej - powiedział wówczas Jock Stein, trener drużyny z Glasgow.

Rok później o Puchar Interkontynentalny grały Manchester United i Estudiantes La Plata. Dwa lata po meczu na MŚ doszło więc do kolejnej angielsko-argentyńskiej konfrontacji. Początkowo strony robiły wszystko, by ocieplić stosunki. Przed pierwszym spotkaniem w Buenos Aires piłkarze z Anglii zostali ciepło powitani. Miało się odbyć oficjalne przyjęcie, ale Estudiantes w ostatniej chwili je odwołali. To zirytowało Matta Busby'ego, menedżera "Diabłów".

Nie wytrzymał sam Best

"Los Pincharratas" (czyli "Zabójcy szczurów") wygrali pierwszy mecz u siebie 1:0. Prowokowali Nobby'ego Stilesa tak długo, aż ten nie wytrzymał i się zrewanżował. Anglik został usunięty z boiska i wykluczył się z rewanżu. Z raną głowy kończył mecz Bobby Charlton. - Droga Estudiantes do sukcesu: zastraszyć i zniszczyć - pisał "The Guardian".

Anglicy liczyli na odrobienie straty na Old Trafford. Także drugi mecz toczył się w nerwowej atmosferze. Goście szybko zdobyli bramkę, a do tego nadal grali ostro i cynicznie. Prowokacji nie zdzierżył George Best. Gwiazdor MU uderzył w twarz Jose Hugo Medinę, a następnie powalił Nestora Togneriego. Sędzia wyrzucił i Besta, i Medinę. Piłkarz z Irlandii Płn. jeszcze splunął na rywala. "Diabły" tylko zremisowały 1:1 i puchar trafił w ręce Argentyńczyków. - Argentyńczycy powinni być wykluczeni ze wszystkich rozgrywek futbolowych. FIFA powinna wkroczyć - ubolewał Matt Busby.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×