Górnik Łęczna w dołku

Beniaminek T-Mobile Ekstraklasy nie zaznał smaku zwycięstwa od niemal dwóch miesięcy. - Kiedy przychodzi stres, ucieka kreatywność - przyznaje trener Jurij Szatałow.

Paweł Patyra
Paweł Patyra
Wiosną Górnik Łęczna zawodzi na całej linii. Udało mu się zremisować ze Śląskiem Wrocław czy Lechem Poznań, ale w perspektywie całej rundy dało to niewiele. Zielono-czarni przed ostatnią częścią sezonu mają minimalną przewagę nad outsiderem - Zawiszą Bydgoszcz. - Kiedy przychodzi stres, ucieka kreatywność. Nie spodziewałem się, że aż tak stracimy swój styl. Nie wygraliśmy kilku meczów, nie możemy wykorzystać sytuacji podbramkowych i stąd ta nerwowość - ocenia Jurij Szatałow.
Z grona zakontraktowanych zimą piłkarzy jedynie Filipp Rudik grywa regularnie i osiągnął przyzwoity poziom. Pozostali zawodnicy mają kłopot z przebiciem się do składu, a jeśli już występują, to ich postawa jest daleka od oczekiwań kibiców. Przeciwko Piastowi Gliwice na kilka minut na murawie pojawił się Sebastian Szałachowski, dla którego był to pierwszy wiosenny występ. - Seba miał parę kontuzji. Trudno było doprowadzić go do formy - wyjaśnia trener. - Próbujemy innych rozwiązań. Widocznie te rozwiązania też nie dają takiego pozytywu, jak wszyscy chcemy - dodaje.

Po porażce 1:2 z Piastem piłkarze musieli wysłuchać wielu gorzkich słów ze strony fanów. Kibice już w trakcie meczu dawali wyraz swemu niezadowoleniu, a schodzący z boiska Evaldas Razulis został wygwizdany. - Potrzebujemy wsparcia, bo jesteśmy w delikatnym dołku. Nie chcemy, żeby kibice od nas się odwrócili, bo to byłoby najgorsze. My wiemy, że mamy dużo do poprawy. Walczymy o utrzymanie ekstraklasy dla Łęcznej i zrobimy wszystko, żeby ona tu została - podkreśla Paweł Sasin.

W ostatnich siedmiu meczach sezonu Górnika czeka zacięta batalia o zachowanie ligowego bytu. Dotychczasowa postawa zielono-czarnych nie napawa jednak optymizmem. - Jesienią szliśmy na fali awansu. Mecz za meczem nas nakręcał. Na palcach jednej ręki można wyliczyć spotkania, w których zagraliśmy słabo. A na wiosnę jest odwrotnie. Może udał nam się jeden mecz, gdzie graliśmy dobrze, a reszta to była szarpanina - przyznaje Grzegorz Bonin.

Kiepska passa oraz nietrafione transfery sprawiły, że coraz głośniejsze są głosy domagające się zwolnienia trenera Szatałowa. Sam szkoleniowiec ze stoickim spokojem podchodzi do tego tematu. - To jest normalna praca trenera – dzisiaj podpisujemy, jutro rozwiązujemy. Wszystko trzeba brać pod uwagę. Jeżeli trener będzie się bał zwolnienia, to nie ma co brać się za pracę - zauważa Szatałow.
Jurij Szatałow: Nieciekawy scenariusz

Czy Górnik Łęczna utrzyma się w T-ME?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×