Tomasz Margol: Przeżyłem upadek klubu

Flota Świnoujście walczy dzielnie o sportowe utrzymanie mimo chaosu organizacyjnego. Tomasz Margol przeżył podobny kryzys, po którym nie było szczęśliwego zakończenia.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Wyspiarze wypracowali 14 punktów przewagi nad miejscami spadkowymi. Musi wydarzyć się kataklizm, by zostali dogonieni. Mniejszą - dziewięciopunktową zaliczkę mają nad lokatą barażową i stąd może jeszcze nadejść zagrożenie. Zwłaszcza, że zajmująca ją Drutex-Bytovia Bytów jest prowadzona przez cenionego w Świnoujściu Tomasza Kafarskiego.
- Konsekwentnie walczymy o punkty i potrzebujemy jeszcze kilku, by być spokojnym o utrzymanie. W ostatnim meczu z Widzewem zagraliśmy nie najgorzej. Cała taktyka została zaplanowana pod rywala i wcielona w życie. Przejmowaliśmy piłki od stoperów, stworzyliśmy sobie z tego sytuacje podbramkowe i już przed przerwą mogliśmy zamienić którąś z nich w prowadzenie - powiedział trener Romuald Szukiełowicz.

Flota Świnoujście zeszła na przerwę z wynikiem 0:0. Przewagę udokumentowała dwoma golami po powrocie z szatni. Kibice obawiali się nieco pojedynku z Widzewem Łódź, który poprzednio pokonał pretendenta do awansu Termalicę Bruk-Bet Nieciecza. Niesłusznie, ponieważ świnoujścianie byli wyraźnie lepsi od przeciwnika.

- Rozegraliśmy najlepszy mecz w tym roku. Wynik 2:0 to potwierdza. Mieliśmy multum szans na zdobycie gola, spokojnie zachowaliśmy zero z tyłu. Widzew miał niewiele argumentów, by cokolwiek u nas ugrać. Nie grał jakoś bardzo słabo, ale szukałbym genezy wyniku w nas, a nie w rywalach. Wysoko zawiesiliśmy im poprzeczkę - zauważył Tomasz Margol.
Tomasz Margol dał się poznać kibicom jako gracz Sandecji Nowy Sącz Tomasz Margol dał się poznać kibicom jako gracz Sandecji Nowy Sącz
Wynik meczu z łodzianami otworzył Dawid Kort, za co został nagrodzony wędzonym węgorzem. O włos od zabrania koledze splendoru i "trofeum" był Margol. 26-latek próbował lobować Macieja Krakowiaka z połowy boiska, ale ominął nie tylko golkipera, ale i bramkę.

- Szkoda, że tylko pachnie moim golem od kilku spotkań, bo chcę coś strzelić dla Floty Świnoujście. Byłaby może nawet bramka kolejki, ale nie ma co spekulować, bo nie wpadło. Po 20 minutach musiałem zejść z boiska. Pociągnęło mnie i nie chciałem pogłębić urazu. Postanowiłem odpuścić i jak widać decyzja okazała się tym razem trafna, bo mój zmiennik strzelił gola - opowiadał "Margi".

Flota Świnoujście jest blisko utrzymania, ale czy zagra w następnym sezonie? Nie wiadomo, czy będzie posiadać odpowiednie zaplecze finansowe oraz infrastrukturalne. Nawet zorganizowanie ostatniego meczu stało pod znakiem zapytania ze względu na przepychanki między spółką a stowarzyszeniem.

- Szatnia jest zgrana i zamyka się przed sprawami pobocznymi. Jako piłkarze myślimy tylko o tym, by wygrać, pokazać charakter. Każdy gra o swoją przyszłość i to czy klub jest w takim czy innym położeniu nie powinno zmieniać podejścia. Już przeżyłem upadek klubu. Sytuacja była podobna w Hetmanie Zamość. Powiem tak: Hetman upadł, a ja nie. Mam nadzieję, że we Flocie nie będzie powtórki i przetrwa kryzys, ale nie jestem od oceniania jakie są na to szanse. Mamy grać w piłkę dla siebie, swoich rodzin, a co będzie to będzie. Życie nie kończy się przecież na Flocie...

Maciej Krakowiak: Nie jesteśmy od gadania z kibicami

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×