Mariusz Rumak: Reakcja zespołu cieszy, ale nadal jesteśmy na ostatnim miejscu

Trener Zawiszy Bydgoszcz jest zadowolony z postawy swojego zespołu w meczu z PGE GKS-em Bełchatów, ale wie, że jego podopieczni nie mogą spocząć na laurach, a do utrzymania wciąż daleka droga.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
W niedzielę na GIEKSA Arenie spotkały się dwa zespoły zamykające tabelę T-Mobile Ekstraklasy. Ze znacznie lepiej strony pokazał się tego dnia Zawisza, który, choć wciąż zajmuje ostatnie miejsce w stawce, rozbił gospodarzy i jest już o krok od wydostania się ze strefy spadkowej. Okazałe zwycięstwo 4:1 było szóstą kolejną wygraną ekipy Mariusza Rumaka i jednocześnie ósmym z rzędu meczem bez porażki. Tej wiosny rewelacyjni bydgoszczanie jeszcze nie przegrali.
- Zastanawiałem się już od kilku tygodni, jak mój zespół zareaguje, kiedy pierwsi stracimy bramkę. Poprzednie mecze fajnie nam się układały i to my otwieraliśmy wynik. W Bełchatowie było inaczej, ale drużyna zareagowała tak, jak chciałem, czyli utrzymała pewien sposób grania i i koncentrację na zadaniach, które miała wykonać. Chwała moim piłkarzom, że potrafią nie myśleć o wyniku, a o sposobie oraz organizacji gry i są w stanie realizować nasze założenia - przyznał po spotkaniu szkoleniowiec Zawiszy. Pierwszy kwadrans nie zapowiadał jednak tak przekonującego triumfu przyjezdnych. Zdeterminowani bełchatowianie szybko rzucili się do ataku, a w szóstej minucie bardzo blisko szczęścia był Bartosz Ślusarski, który trafił piłką w słupek. Chwilę później zawodnicy PGE GKS Bełchatów byli już bezbłędni - znakomitą wrzutkę Michała Maka wykorzystał Arkadiusz Piech, otwierając wynik meczu. Później strzelać mieli już jednak tylko goście... - Jeśli chodzi o poziom gry to na pewno początek, 3-4 minuty były ok, ale ogólnie nie wyglądało to dobrze i w konsekwencji straciliśmy bramkę. Natomiast od 20-tej, może 30-tej minuty - nie patrzyłem na zegarek - przejęliśmy kontrolę w środku pola, co jest kluczem, jeżeli przeciwnik gra na dwóch napastników. Udało się zdobyć bramki. Cieszy kolejny gol po stałym fragmencie. Fenomenalną bramę w drugiej połowie zdobył Mica. W dużej mierze mieliśmy mecz pod kontrolą. Jestem zadowolony z postawy moich piłkarzy, ale nadal jesteśmy na ostatnim miejscu i teraz jedziemy na Legię - tonował nastroje Rumak.
Praca Mariusza Rumaka przynosi w ostatnich tygodniach spektakularne wyniki Praca Mariusza Rumaka przynosi w ostatnich tygodniach spektakularne wyniki
Jedną z bramek zdobył w niedzielę dotychczas rezerwowy w Zawiszy Jakub Świerczok. Młody napastnik tym razem rozpoczął mecz w wyjściowym składzie, zastępując w ostatniej chwili awizowanego do gry Cornela Predescu. Swoją szansę 22-letni snajper wykorzystał, pokonując tuż przed przerwą Emilijusa Zubasa zaskakującym strzałem z dystansu.

- Mieliśmy małe problemy w czasie rozgrzewki, bo Cornel zgłosił niedyspozycję. Ale tak naprawdę ten wariant z dwoma napastnikami trenowaliśmy już w okresie przygotowawczym, w końcówce meczu z Pogonią Szczecin również. Oczywiście zmiana wpłynęła na sposób grania, bo nie mieliśmy pomocnika, który wiązały nam grę w środku boiska, a tam właśnie chcieliśmy mieć przewagę, podejrzewając, że przeciwnik wyjdzie z dwoma napastnikami i będzie próbował grać wysoko. Ale Kuba wykonał dobrze zadanie, był bardziej zdyscyplinowany, niż w meczu z Pogonią, dlatego fajnie to wszystko wyglądało - podkreślił opiekun najlepszego zespołu ekstraklasy w 2015 roku.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×