Maciej Skorża: Skomplikowaliśmy sobie życie i przy 0:1 cały Poznań wstrzymał oddech

Wielka ulga towarzyszyła Maciejowi Skorży po udanym rewanżu z Błękitnymi. Szkoleniowiec Lecha cieszył się zwłaszcza z szybkiej reakcji jego drużyny na gola dla II-ligowca.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
- Spotkanie zaczęliśmy dobrze, w pierwszych dziesięciu minutach stworzyliśmy kilka sytuacji i wydawało się, że gol wisi w powietrzu. Niestety moment niefrasobliwości na własnej połowie sprawił, że nasze położenie było jeszcze trudniejsze. Skomplikowaliśmy sobie życie, na szczęście szybko udało się odrobić straty i jeszcze przed przerwą wyszliśmy na prowadzenie. Dzięki temu schodziliśmy do szatni w lepszych nastrojach - powiedział Maciej Skorża.W drugiej połowie, a później w dogrywce poznaniacy pokazali już swoją wyższość i wywalczyli awans. - Po zmianie stron nasza gra miała różne momenty - dobre, ale też bardziej chaotyczne. Najważniejsze, że wpadła trzecia bramka, choć szkoda, że tylko jedna, bo szans było sporo. Potrafię jednak zrozumieć nerwy moich zawodników, gdyż frustracja była duża, a w takich okolicznościach ciężko zachować pełny spokój. Dlatego nie zamierzam narzekać na to, że musieliśmy walczyć w dogrywce. Obroniliśmy się i to jest najistotniejsze. Mamy awans - zaznaczył.
Opiekun wicemistrza Polski przyznał, że jego drużynie pomogła czerwona kartka dla obrońcy gości, Łukasza Kosakiewicza. - Mieliśmy przez to łatwiej, zwłaszcza że Błękitni grali w osłabieniu bardzo długo. Jakby wyglądał ten mecz, gdyby do końca składy były wyrównane? To raczej pytanie do wróżki. Maciej Skorża: Błękitni zmusili nas do maksymalnego wysiłku
Źródło: Agencja TVN/x-news

Brak awansu byłby dla Lecha prawdziwą katastrofą. Czy Skorża w ogóle brał pod uwagę taki scenariusz? - Nie wyobrażałem go sobie. Po golu na 0:1 cały Poznań zapewne wstrzymał oddech, ale udało nam się z tego wyjść. To, że z II-ligowcem musieliśmy walczyć w dogrywce jest po prostu specyfiką pucharów. Czasem potrzeba nawet rzutów karnych, by takiego przeciwnika wyeliminować - stwierdził.

Po znakomitym występie Błękitnych padają pytania, czy piłkarze II-ligowca byliby w stanie zaistnieć w T-Mobile Ekstraklasie. - Myślę, że kilku graczy mogłoby śmiało spróbować swoich sił, pytanie tylko czy byliby powtarzalni. Na pewno łatwiej zmobilizować się na konkretne spotkanie. Gdybym miał wskazać konkretne nazwisko, to jest nim Robert Gajda. Szkoda, że to piłkarz tak zaawansowany wiekowo. Ma już 37 lat. Gdyby nie to, na pewno znalazłby się w kręgu naszych zainteresowań, bo ma duże umiejętności - zakończył Skorża.

Lech Poznań - Błękitni Stargard Szczeciński 5:1

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×