Flota znów bez punktów i ponownie przegrała jedną bramką
Zaczęło się od zwycięstwa z Olimpią Grudziądz, ale potem było już tylko gorzej. Drużyna ze Świnoujścia przegrała już trzeci kolejny mecz, tym razem w Nowym Sączu z Sandecją.
Łukasz Sapela nie popisał się przy straconej bramce, ale uratował Flotę przy dwóch groźnych strzałach Armanda Elli i wyszedł zwycięsko z sytuacji sam na sam z Bartłomiejem Dudzicem. Gracze ze Świnoujścia mieli problemy ze stwarzaniem zagrożenia bramki Sandecji. Jeśli już udało się oddać strzał w światło bramki, to dobrze interweniował Łukasz Radliński. Tak było między innymi przy próbie Pawła Lisowskigo, ale było to uderzenie sprzed pola karnego. - Praktycznie w każdym meczu brakuje tych okazji. Nie mamy za bardzo jak straszyć z przodu. Staramy się, ale nic nie chce wpadać. Nie pozostaje nic innego, jak popracować nad tym na treningach - podkreślił Marek Opałacz.
Trener Floty zwrócił uwagę na jeszcze jeden ważny element, który miał wpływ na wynik. - Nie wiem skąd wzięła się tak duża nerwowość w naszych poczynaniach. W pewnym momencie zawodnicy nie zdecydowali się wchodzić i kończyć akcje strzałami, co miało miejsce w I połowie. Wtedy 2, czy 3 akcje mogły zakończyć się bramkami. Niedobrze, że przegraliśmy z zespołem znajdującym się niżej w tabeli, bo kolejne mecze gramy z zespołami walczącymi o życie. Mieliśmy w miarę bezpieczną sytuację, a teraz jesteśmy zmuszeni do walki o życie i spokój w tabeli - zakończył Romuald Szukiełowicz.
Przebudzenie biało-czarnych - relacja z meczu Sandecja Nowy Sącz - Flota Świnoujście