Dochodzą do mnie sygnały z klubów - rozmowa z Tomaszem Kafarskim, byłym trenerem Floty Świnoujście

- Moja praca jest oceniana bardziej pozytywnie niż negatywnie. Docierają do mnie sygnały z różnych klubów - mówi w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Tomasz Kafarski - trener do "wzięcia".

Bartosz Wiśniewski
Bartosz Wiśniewski

Bartosz Wiśniewski: Jak obecnie wygląda pana sytuacja z Flotą Świnoujście?

Tomasz Kafarski: Z Flotą Świnoujście kontrakt został rozwiązany. Złożyłem do Polskiego Związku Piłki Nożnej wniosek o rozwiązanie umowy z winy klubu. Moi prawnicy i prawnicy PZPN przyglądali się sprawie. Obecnie oprócz ogromnych długów z Flotą nie wiąże mnie już nic.

Ma pan nadzieję na odzyskanie zaległych pieniędzy?

- Znając realia sprawa pewnie trafi do sądu. Specjalny wniosek został wysłany również do Komisji Licencyjnej, która może coś z tym zrobić. Mam nadzieję, że spowoduje to, że w Świnoujściu zaczną traktować mnie poważnie i ktoś będzie rozmawiać ze mną na temat spłaty tego zadłużenia.

Wyobrażał sobie pan, że drugie podejście do Floty może skończyć się tak dramatycznie?

- Na pewno sezon 2014/2015 rozpoczął się źle jeśli chodzi o sprawy organizacyjne. Inwestor chińsko-portuglaski, czy próba sprzedania licencji do Rzeszowa powoduje, że jest jakiś cień goryczy w tej przygodzie. Rozstaliśmy się w takich, a nie innych okolicznościach. Klub miał przejąć jeszcze inny inwestor, którego obecnie w Świnoujściu już nie ma.

We Flocie mówią, że rozstali się z panem, bo nie chciał się pan stawić na spotkaniu z nowym inwestorem…

- To jest nieprawda. Miałem przyjechać na początku stycznia do Świnoujścia, żeby rozmawiać na temat rozwiązania kontraktu, a nie na temat mojej i inwestora wizji co do prowadzenia klubu. Zaproponowałem, aby rozpocząć negocjacje drogą mailową i jeśli byłaby to satysfakcjonująca oferta to przyjechałbym na wyznaczony termin o czym pani prezes Dorosz wiedziała. Nie było stać mnie, żeby wydać 300 złotych na przyjazd do Świnoujścia i żeby zgodzić się na propozycję, którą usłyszałem przez telefon. Do klubu przyjechałem 12 stycznia, żeby rozpocząć przygotowania, ale zostało mi wręczone wypowiedzenie z pełnienia obowiązków pierwszego trenera.

Jestem w stanie zrozumieć to, że jeśli przychodzi grupa ludzi, która chce wykładać określone pieniądze, to może również obsadzić stanowiska swoimi ludźmi. Jednak propozycja rozwiązania umowy była nieadekwatna do zaległości. Nie mówiąc już o tym, że brak pracy przez kolejne tygodnie wiązał się z kolejnymi stratami finansowymi z mojej strony. Nic bardziej mylnego jak myśleć, że rozwiązywanie kontraktów to jest oszczędność dla klubu.

To najbardziej zwariowane pół roku w pana karierze trenerskiej?

- Jeśli chodzi o aspekt organizacyjny to z pewnością tak. Będę ten pobyt wspominał przede wszystkim ze względu na fantastyczną grupę piłkarzy, z którymi mogłem pracować.

Problemy mogły być mniejsze, gdyby udały się przenosiny drużyny do Rzeszowa.

- byłem za tym, żeby Flota grała w Świnoujściu do końca i żebym mógł pracować z tymi fantastycznymi ludźmi. Jeśli przyszłoby mi pracować w Rzeszowie to bym z tym nie polemizował, bo taką decyzję podjąłby zarząd klubu. W Rzeszowie zainteresowanie i wsparcie miasta miało być ogromne. Na dodatek miał wejść duży sponsor i jeśli tamtejsi kibice zaakceptowaliby ten twór to wszystko mogłoby fajnie się ułożyć. Nie jestem oczywiście za sprzedawaniem licencji i tworzeniem drużyn w taki sposób.

Na tamten moment najważniejsze było to, że poprzez sprzedaż licencji stary zarząd Floty Świnoujście chciał spłacić długi i nie zostawić ludzi na lodzie. To co się dzieje teraz w klubie, to z pewnością przynosi gorszy efekt moralny, niż gdyby udało się sprzedać licencję i uregulować wszystkie zaległości.
Tomasz Kafarski pracą w Świnoujściu zyskał sympatię wielu osób Tomasz Kafarski pracą w Świnoujściu zyskał sympatię wielu osób
Pan w pewnym momencie również mocno zaangażował się w ratowanie Floty. - Przed sprzedaniem licencji próbowałem namówić jednego biznesmena, z którym wcześniej współpracowałem. Wydawało mi się, że porozumienie było blisko, jednak ostatecznie do niego nie doszło. Byłem w ciągłym kontakcie z prezydentem, ale to nic nie dało.

Ludzie nie chcą już słuchać problemów klubu, który jest sporą zagadką. Będąc tam na miejscu i mając dużo kontaktów dalej nie rozumiem o co w tym wszystkich chodzi. Pytań jest dużo i nie wiadomo, czy ktoś potrafi na nie odpowiedzieć, żeby to wszystko rozjaśnić. Mam nadzieję, że to wszystko skończy się szczęśliwie i Flota będzie grać jak najdłużej w I lidze i powoli będzie spłacać zobowiązania co do swoich wierzycieli.

Od strony sportowej wszystko wyglądał jednak dobrze.

- Był to bardzo udany czas. Podjąłem się próby ratowania Floty w zeszłym sezonie, bo znałem się z chłopakami i wiedziałem na co ich stać, i jakim szacunkiem się darzymy. Ten sezon pokazał, że jeśli drużyna jest dobrze przygotowana to potrafi pokazać charakter i walczyć ze wszystkimi. Według mnie byliśmy jedną z rewelacją tych rozgrywek.

Czy Tomasz Kafarski powróci niedługo do T-Mobile Ekstraklasy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×