Trener Korony o decyzji Komisji Ligi: Kompromitacja, skandal i ostatnie chamstwo
Trener kieleckiego zespołu nie potrafi zrozumieć, dlaczego Komisja Ligi nie uznała odwołania Korony od żółtej kartki, którą podczas meczu 22. kolejki T-ME z Jagiellonią ukarany został Radek Dejmek.
Dla Korony brak podstawowego i będącego w wysokiej formie stopera w starciu z Podbeskidziem Bielsko-Biała to duży problem, dlatego cała sytuacja wywołuje aż takie emocje. Ale nie tylko z tego powodu. - Tu chodzi o zasady. Uważam, że to jest nie w porządku. Gdybym nie był pewien tego, że będzie ta kartka anulowana, to nie naciskałbym na klub żebyśmy się odwoływali. Jestem bardzo rozczarowany i jeżeli inne zespoły chcą się kiedyś odwoływać, to oprócz 3-4 drużyn niech sobie tego oszczędzą. Już w Zawiszy mówili mi, że nie ma sensu, bo i tak jest sprawa z góry przegrana. W Kielcach były takie same opinie.
- Dobrze, że tak to się skończyło i błąd sędziego nie miał wpływu na rezultat (Korona wygrała 2:1 - przyp. red.). Faktem jednak jest, że rzut karny został podyktowany, ok zdarza się. Ale jeżeli my otrzymujemy pismo, w którym czytamy, że Kolegium Sędziów po zapoznaniu się z wideo uważa, że kartka nie może być anulowana, to robi się z ludzi idiotów. Zawsze uważałem, że lepiej żeby mnie ludzie uważali za chama niż za idiotę - kontynuował poirytowany szkoleniowiec.
Co ciekawe Szymon Marciniak, uznawany przez wielu za najlepszego polskiego arbitra, będzie rozjemcą niedzielnego pojedynku Korony z "Góralami". - Myślę, że Korona zapłaciła już za swoje błędy. Nie jest to zespół z meczu Korona - Zagłębie Lubin, kiedy nie było piłki nożnej tylko masakra. Ten obraz Korony gdzie jest brutalna już dawno został zatarty i trzeba gwizdać to co się powinno - zakończył.
Warto zaznaczyć, że klub z ulicy Ściegiennego stracił również 2 tysiące złotych. Tyle bowiem kosztuje możliwość odwołania się m.in. od decyzji sędziego. Kwota ta jest zwracana tylko w sytuacji, gdy Komisja przychyli się do racji klubu.