Robert Gajda z Błękitnych: Nie boimy się już słowa awans

- To było piękne. Nie pamiętam podobnego wydarzenia w historii tego klubu - powiedział weteran po sensacyjnym zwycięstwie z Cracovią w ćwierćfinale Pucharu Polski.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Błękitni Stargard Szczeciński zapowiadali spotkanie jako najważniejsze w historii klubu. Środa była świętem dla lokalnej społeczności, a piłkarze Krzysztofa Kapuścińskiego dopasowali się poziomem do rangi wydarzenia. - Zagraliśmy konsekwentnie jak dojrzała drużyna - powiedział Robert Gajda po zwycięstwie 2:0 z Cracovią.
- W pierwszej połowie nie podpaliliśmy się, żeby nie stracić gola, natomiast przyjęliśmy przeciwnika u siebie. Po przerwie mieliśmy zaatakować i tak dokładnie się stało. Po kwadransie zepchnęliśmy Cracovię pod własną bramkę i mieliśmy liczne stałe fragmenty oraz sytuacje podbramkowe. Blisko 75. minuty nasze ataki zgasły i pomyśleliśmy sobie, że 0:0 to wcale nie jest zły wynik. Po chwili strzeliliśmy dwa gole i tym bardziej jest po co jechać do Krakowa - dodał napastnik. Kibice na stadionie oszaleli z radości w ostatnich minutach, kiedy to Błękitni wypracowali sobie dwubramkową zaliczkę przed rewanżem w Krakowie. - Siedzieliśmy w szatni ponad godzinę po meczu i nadal się cieszyliśmy. Niezależnie od wyniku rewanżu zapisaliśmy kartę w historii klubu i nikt nam tego nie zabierze. Kibice oglądali końcówkę na stojąco. To było piękne, co zgotowali nam także po meczu, ale druga strona medalu jest taka, że zasłużyliśmy sobie na to - cieszył się weteran boisk.
Kopciuszek jest blisko półfinału Pucharu Polski Kopciuszek jest blisko półfinału Pucharu Polski
O awansie do półfinału Pucharu Polski decydują dwumecze. Cracovia zrobi wszystko, by uniknąć totalnej wpadki i odrobić stratę u siebie. - Wypuścić dwubramkową przewagę z rąk to byłby ból. Rewanż trochę mąci nam humor, ale po zwycięstwie jest jasne, że pojedziemy po awans. Wcześniej mówiliśmy, że chcemy się pokazać czy powalczyć, lecz teraz nie boimy się tego słowa. Szkoda tylko, że dwóch z nas nie zagra w Krakowie z powodu kartek.

Robert Gajda jest związany z Błękitnymi Stargard Szczeciński od lat 90'. - Pokonanie Cracovii to piękne ukoronowanie tego czasu. Po to trenuje się, by grać takie spotkania. Dla mnie, Marka Ufnala czy Tomka Pustelnika to może być ostatni tak ważny mecz w życiu. Dla młodszych to dopiero początek drogi. Pokazali, że potrafią grać w piłkę i powinni dostać szansę na wyższym poziomie niż II liga - powiedział 37-latek.

Kibice spoza Stargardu doceniają dodatkowo sukces podopiecznych Kapuścińskiego po informacjach, że kilku z nich jest piłkarzem po godzinach pracy zawodowej. - Musiałem wziąć urlop na mecz, ale to nie jest dla mnie dziwne. Bardziej dziwią mnie dziennikarze, którzy pytają mnie o tak normalną sytuację. Rozmawiałem z kolegami z pracy i powiedzieli mi, że jak będzie 3:0 to mam wolne do końca tygodnia. Po 2:0 zadzwoniłem, ale że nie dotrzymałem słowa, to mam tylko wolny czwartek - uśmiechał się Robert Gajda.

PP: Kopciuszek blisko półfinału! - relacja z meczu Błękitni Stargard Szczeciński - Cracovia

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×