Sergiusz Prusak: Wiatr najpierw przeszkadzał, później pomagał

Bramkarz Górnika Łęczna zagrał wyborną partię w regionie, w którym spędził lwią część kariery. Sergiusz Prusak opowiedział o kulisach starcia z Pogonią Szczecin.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Przez cały poniedziałek na Pomorzu Zachodnim silnie wiało. Piłkarze z Lubelszczyzny zwrócili uwagę na ten detal. - Wygrałem losowanie przed meczem i specjalnie wybrałem taką połowę boiska, by przed przerwą grać pod wiatr. Założyliśmy sobie, że przetrzymamy ten fragment meczu, a w drugiej części przejmiemy inicjatywę. Tak właśnie to wyglądało. Najpierw przeważała Pogoń, a my nic nie mogliśmy stworzyć, natomiast później zaczęliśmy kontrolować sytuację. Po przerwie było może 5-10 minut przewagi Pogoni, ale to wszystko - powiedział kapitan Górnika Łęczna, Sergiusz Prusak.
Prusak i spółka odnieśli pierwsze zwycięstwo w 2015 roku. Na dodatek klub z Łęcznej przerwał serię niepowodzeń na stadionie Pogoni Szczecin, która trwała od wielu lat. Gola na wagę sukcesu strzelił w 85. minucie Grzegorz Bonin. Pomocnik otrzymał podanie od Miroslava Bożoka i strzelił płasko w narożnik bramki Radosława Janukiewicza. - Po poprzednim meczu z Górnikiem Zabrze czuliśmy, że nie zagraliśmy tak, jak od siebie oczekujemy. Przyjechaliśmy do Szczecina po przełamanie i było widać, że jeden walczy za drugiego. Wyszedł nam pojedynek z Pogonią i nagrodą za to są punkty. Długo nic nie chciało wpaść, brakowało klarownych sytuacji strzeleckich, ale w końcu Grzesio Bonin zerwał się i strzelił gola na wagę ważnych punktów - ocenił Prusak.
Sergiusz Prusak zachował czyste konto po raz drugi w 2015 roku Sergiusz Prusak zachował czyste konto po raz drugi w 2015 roku
Bramkarz Górnika Łęczna bronił wybornie. - Po to stoję między słupkami, by pomagać kolegom w newralgicznych momentach. Udało się zagrać na zero razem z obrońcami. Wiedzieliśmy, że para napastników Robak-Zwoliński potrafi być groźna, ale poczynaliśmy sobie pewnie i udało się ich zneutralizować.

Sergiusz Prusak to postać doskonale znana na Pomorzu Zachodnim. Lwią część kariery spędził we Flocie Świnoujście, z którą awansował do I ligi i w barwach której wypromował się do Górnika Łęczna. - Przyjeżdżam do Szczecina z radością. Zostawiłem trochę zdrowia w tym regionie i odczuwam pewien sentyment. Poza tym zawsze fajnie mi się grało przy Twardowskiego. Tyle radości, ponieważ aktualnie ze smutkiem patrzę na Flotę Świnoujście, która przechodzi kryzys. Niepokoi mnie ten bałagan organizacyjny i finansowy, ale wciąż liczę, że ten klub zostanie w I lidze. Po tylu nerwowych miesiącach powinien w końcu odbić się od dna - zakończył "Serek".

Mocne słowa Łukasza Zwolińskiego: Potrzebowaliśmy wstrząsu w szatni

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×