Mariusz Rumak: Lubimy grać przy dużej publiczności
Trener Mariusz Rumak przed sobotnim meczem z Lechią Gdańsk najbardziej cieszy się z tego, że wreszcie jego zespół będzie mógł zagrać przy dużej publiczności.
Od czasu awansu do T-Mobile Ekstraklasy bydgoszczanom nie udało się pokonać gdańszczan. Raz padł remis, a dwukrotnie zdecydowanie lepsi byli biało-zieloni. Teraz w sobotę ewentualna porażka Zawiszy postawi podopiecznych Mariusza Rumaka w bardzo trudnej sytuacji przed dalszą częścią rozgrywek. Zwłaszcza w kontekście podziału tabeli na dwie części po zakończeniu pierwszego etapu rywalizacji.
To nie jedyne personalne wzmocnienie w bydgoskim klubie. Od kilku dni rolę kapelana Zawiszy pełni ksiądz o nazwisku...Robert Lewandowski. Tak, to nie pomyłka, chociaż to tylko zbieżność imion i nazwisk z polskim piłkarzem Bayernu Monachium. - To jest wikariusz z Parafii w Nakle Nad Notecią. W Lechu Poznań również miałem okazję współpracować z księdzem. Jeśli chodzi o wzmocnienia kadrowe, to póki jest otwarte okienko transferowe, wszystko jest możliwe. Chociaż przekazałem właścicielowi spółki, że na razie ich nie potrzebujemy. Ja lubię grać na dużych stadionach, kiedy na trybunach jest sporo widzów. Myślę, że moi piłkarze też to lubią. Nawet jeśli jest to pojedynek wyjazdowy, to wówczas otoczka meczu jest zupełnie inna. Chciałbym, aby sporo ludzi przychodziło też na stadion Zawiszy - zakończył Rumak.
W ekipie gości nie będzie mógł zagrać wypożyczony z gdańskiego klubu napastnik Bartłomiej Pawłowski. To efekt umowy podpisanej przez działaczy obu drużyn, że wypożyczony zawodnik nie może wystąpić przeciwko swoim byłym kolegom. W przypadku złamania tego przepisu bydgoski zespół musiałby wypłacić Lechii Gdańsk spore odszkodowanie.