Grzegorz Sandomierski: Musimy razem wyjść z tego bagna
- Prezes stawia warunki, ale ma do tego prawo. Musimy to szanować i pokazać na boisku swoją wartość, aby zasłużyć na ponowny szacunek - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl bramkarz Zawiszy.
Nie wiadomo jak skończyłby się sobotni mecz, gdyby nie kilka udanych interwencji golkipera drużyny przyjezdnej, który ratował Zawiszę z opresji. - Dobrze zareagowaliśmy po straconej bramce, próbowaliśmy stworzyć sobie sytuacje, staraliśmy się być cierpliwi w naszych poczynaniach i przyniosło to efekty. Późniejszych reakcji na boisku nie chciałbym komentować, bo to tak naprawdę wyjaśnimy sobie sami. Co do mojej postawy, to od czegoś tam jestem i cieszę się, że jakoś mogłem pomóc.
W następnej kolejce podopieczni Mariusza Rumaka zagrają w Białymstoku, mieście szczególnym dla Grzegorza Sandomierskiego. - Można powiedzieć, że wracam do domu. Nie chciałbym żeby wyglądało to jako mój wyjątkowy mecz, bo jedziemy tam jako Zawisza. Wiadomo, że Jagiellonia i Białystok bardzo dużo dla mnie znaczą, tam się wychowałem, tam stawiałem pierwsze kroki, stamtąd miałem okazję "wypłynąć" dlatego szanuję to miejsce i tych kibiców - zakończył.