Premier League: ManU pokonał Arsenal Londyn, koszmar Gibbsa, kontuzja Szczęsnego

Czerwone Diabły pozostają bardzo niewygodnym przeciwnikiem dla podopiecznych Arsene'a Wengera. W sobotę wygrały 2:1, choć długo nic nie wskazywało na takie rozstrzygnięcie.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Wojciech Szczęsny, który stanął między słupkami bramki Arsenalu Londyn, mógł przez pół godziny poczuć się jak widz na własnym meczu. Gra toczyła się niemal nieustannie na połowie Czerwonych Diabłów, którzy gubili się w defensywie i nie potrafili wydostać się spod pressingu Kanonierów.Sygnał do ataku londyńczykom dał dynamiczny Alex Oxlade-Chamberlain, który raz po raz nękał przeciwników indywidualnymi szarżami. Kończył je najczęściej podaniami do Danny'ego Welbecka, a ten nie potrafił uczynić z nich pożytku. W 5. minucie nadział się na rozpaczliwą interwencję bramkarza, a po chwili główkował metr nad poprzeczką.
David de Gea miał prawo wściekać się na partnerów z defensywy, choć i jemu przydarzył się błąd. Pod naciskiem zawodników Arsenalu praktycznie oddał piłkę i musiał wznieść się na wyżyny, by zatrzymać w sytuacji sam na sam Jacka Wilshere'a. Beznadziejny strzał i intuicyjna interwencja uratowała gości. Po chwili Hiszpan został zatrudniony jeszcze raz. Musiał uprzedzić na przedpolu niezmordowanego Oxlade-Chamberlaina.

W ostatnim kwadransie przed przerwą Manchester United postanowił przestać statystować. Pozytywny impuls dał Angel di Maria którego bomba z 35. minuty przeleciała tuż obok słupka bramki Wojciecha Szczęsnego. Polak dostał sygnał, że błogie sobotnie lenistwo dobiega końca. Pierwsza, bezbramkowa połowa przebiegała pod dyktando Arsenalu, ale Czerwone Diabły wyraźnie się rozkręcały.

Druga część meczu była tego potwierdzeniem. Sam początek należał jeszcze do Kanonierów, ale następny okres lepszej gry Manchesteru United został udokumentowany golem. Pomógł w tym wydatnie Kieran Gibbs. Obrońca najpierw staranował Wojciecha Szczęsnego, gdy Polak wychodził do dośrodkowania, a po chwili skierował do siatki mocne wstrzelenie Antonio Valencii. Zrobiło się 0:1, a jakby nieszczęść było mało - kontuzja golkipera Arsenalu uniemożliwiła mu kontynuowanie gry.

Jego zmiennik Damian Martinez skapitulował raz. W 85. minucie po szybkim kontrataku, który został sfinalizowany przez Wayne'a Rooneya. Była to konsekwencja otwartej gdy Kanonierów, którzy rzucili wszelkie siły, by wyrównać. Nie udało się, ponieważ cuda w bramce wyczyniał David de Gea. Hiszpan obronił między innymi dwa groźne uderzenia Alexisa Sancheza. Arsenal zdobył gola dopiero w doliczonym czasie, gdy było już "po herbacie". Ładnym strzałem w okienko popisał się zmiennik - Olivier Giroud. Było to trafienie na otarcie łez. Czerwone Diabły po raz kolejny w ostatnich sezonach zdobyły stadion londyńczyków.

Arsenal Londyn - Manchester United 1:2 (0:0)
0:1 - Kieran Gibbs 56' (sam.)
0:2 - Wayne Ronney 85'
1:2 - Olivier Giroud 90+5'

Składy:

Arsenal: Szczęsny (60' Martinez) - Chambers, Mertesacker, Monreal, Gibbs, Arteta, Wilshere (55' Cazorla), Oxlade-Chamberlain, Ramsey (77' Giroud), Sanchez, Welbeck.

Manchester: De Gea - Smalling, McNair, Blackett, Valencia, Carrick, Fellaini, Shaw (16' Young (89' Fletcher), di Maria, Rooney, van Persie (75' Wilson).

Żółte kartki: Cazorla, Giroud (Arsenal) oraz Wilson (Manchester).

Sędzia: Mike Dean.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×