Radosław Osuch: Mam dość wspierania pseudopiłkarzy! Żarty się skończyły
- W najbliższych dniach nastąpią wreszcie z mojej strony czyny i rozliczenia z zespołem, bo zabawa się skończyła - grzmi właściciel Zawiszy Bydgoszcz Radosław Osuch.
Moim zdaniem, ta seria porażek sparaliżowała piłkarzy i zwyczajnie nie wytrzymują psychicznie, szczególnie po stracie bramki. Ale to oni sami sobie zgotowali ten los. Osobiście mam do większości z nich pretensje o zaangażowanie, ponieważ walczymy dziś "o życie", a nie widzę tego na boisku, szczególnie w końcówkach spotkań, gdzie powinniśmy walczyć "jak lwy" o zmianę niekorzystnego rezultatu" - kontynuuje Osuch.
Właściciel klubu zwraca uwagę na fakt, że piłkarze Zawiszy nie mogą narzekać na poślizgi w wypłacie wynagrodzeń i warunki bytowe w klubie: "Skoro klub punktualnie, od prawie 40 miesięcy, płaci wszystko swoim piłkarzom, zapewniając im dosłownie wszystko, czego potrzebuje zawodowy piłkarz w Europie, a trzeci już sztab szkoleniowy bardzo solidnie, a nawet z oddaniem wykonuje swoją pracę, to jednak na samych zawodników spada odpowiedzialność za beznadziejne wyniki. Jeżeli inne kluby w ekstraklasie nie płacą swoim piłkarzom nawet przez kilka miesięcy, a oni wygrywają z nami, co gorsza, prezentując dużo większe zaangażowanie na boisku, jeżeli według wyceny najlepszych fachowców w Europie (transfermarkt.de) Zawisza ma piłkarzy o szóstej wartości w ekstraklasie, to mamy prawdziwy problem, znajdując się obecnie na szesnastym, ostatnim miejscu w tabeli. Teraz jestem pewien, że piłkarze mają zwyczajnie "za dobrze" w Zawiszy, a co może było moim błędem, do tej pory nie ponieśli jakichkolwiek konsekwencji. Nie widzę też, by specjalnie przejmowali się swoją beznadziejną zdobyczą punktową i pozycją w tabeli".
W ostatnim akapicie Osuch używa naprawdę mocnych, niespotykanych wcześniej w polskiej piłce słów: "Mam już dosyć wspierania zespołu po kolejnych porażkach i mówieniu zawodnikom, że jesteśmy "prawdziwymi rycerzami" i wygramy następny mecz, bo są oni na dzień dzisiejszy "pseudopiłkarzami". Odbyłem z drużyną trzy rozmowy motywacyjne i jedną ostrzegawczą, ale nie przyniosły one praktycznie żadnego efektu. Dlatego kończę z gadaniem i motywowaniem piłkarzy. W najbliższych dniach nastąpią wreszcie z mojej strony czyny i rozliczenia z zespołem, bo zabawa się skończyła, a za chwilę, jeżeli nie podejmę odpowiednich kroków, będziemy mieli "ekstraklasowy pogrzeb."