Adrian Karankiewicz: Boli mnie porażka z Flotą
Piłkarze Wigier Suwałki znaleźli się na własne życzenie w trudnym położeniu. Porażki w Świnoujściu mogli łatwo uniknąć, podobnie jak straty punktów z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza.
Sebastian Szczytkowski
Beniaminek wyjechał ze Świnoujścia jako pokonany po raz drugi w sezonie. W sierpniowym, pucharowym starciu był wyraźnie gorszy od zespołu Tomasza Kafarskiego i w zasadzie mógł cieszyć się, że zapakował do autokaru bagaż tylko dwóch goli. W piątek miał jednak prawo do rozczarowania. Przegrał, choć nie odstawał od Floty Świnoujście w żadnym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Poza skutecznością.
Katem zespołu ze wschodu Polski okazał się Sebastian Olszar
- W drugiej połowie mieliśmy optyczną przewagę, próbowaliśmy odrobić stratę do końca, ale nie do końca nam to wychodziło. Nie stwarzaliśmy czystych, stuprocentowych sytuacji podbramkowych. Koledzy, którzy byli blisko zapewniają, że należał nam się rzut karny po zagraniu ręką. Mi trudno ocenić z daleka. Flota nie zagrała rewelacyjnie, ale cieszy się z trzech punktów, a my wracamy z niczym. Czasem lepiej zagrać słabo, a dopisać sobie coś w tabeli - podsumował Karankiewicz.
Sytuacja Wigier Suwałki wydawała się już w tym sezonie względnie spokojna. W ostatnich trzech kolejkach beniaminek ugrał jednak tylko punkt i ma już niewielką przewagę nad strefą spadkową. - Na pewno przyszedł trochę trudniejszy moment. Szkoda mi remisu z Termalicą w poprzedniej kolejce, bo prowadziliśmy i mogliśmy wygrać, a w końcówce straciliśmy gola na 1:1. Także w Świnoujściu mecz układał się na remis, a skończył nieszczęśliwie dla nas. Zrobimy wszystko, by trochę odbić się z dołka meczem z Chojniczanką.