Stałe fragmenty gry Cracovii? Mit i przypadek
W ostatnich tygodniach T-Mobile Ekstraklasę obiegła wieść o rzekomo nowej broni Cracovii Roberta Podolińskiego - stałych fragmentach gry. Sprawdziliśmy, jak to wygląda w rzeczywistości.
Do mitu stałych fragmentów gry opiekun Pasów odwołał się też po środowym meczu z Ostrovią Ostrów Wielkopolski (2:1), w którym III-ligowcy zdobyli bramkę po świetnie rozegranym rzucie rożnym, a po innych kornerach i rzutach wolnych siali popłoch w polu karnym Cracovii.
- Proszę zwrócić uwagę, że my zdobywamy bardzo dużo bramek po stałych fragmentach gry, a to był pierwszy mecz, w którym mieliśmy problemy z obroną przy nich. Stałe fragmenty są naszym dużym atutem i to widać po statystykach - stwierdził Podoliński.
Tymczasem Pasy zdobyły w tym sezonie cztery bramki po rozegraniach SFG, ale cztery gole po SFG również straciły. Oprócz meczu z Ostrovią w ten sposób krakowianie stracili też bramki w lidze z Górnikiem Zabrze i Podbeskidziem Bielsko-Biała oraz w 1/16 finału Pucharu Polski z Okocimskim Brzesko.
Mit SFG Cracovii upada całkowicie po analizie sytuacji, w których krakowianie zdobyli bramki po rzutach rożnych i wolnych. Nikt nie ma wątpliwości, że stałe fragmenty w ofensywie to boiskowe zdarzenia, które najłatwiej zaplanować, tymczasem trzy z czterech goli strzelonych przez Pasy po SFG to dzieła przypadku: błędu sędziego lub niesubordynacji zawodników, którzy zdobyli bramki, ignorując założenia trenera i będąc w miejscach, w których nie powinno ich po prostu być.
Moja żona wie co to spalony, baaa moje dzieci już nawet powolutku łapią ten trudny przepis...
Tak padła druga bramka pic.twitter.com/iNhN0dBB6e
— Paweł Jańczyk (@PawelJanczyk) sierpień 8, 2014
Pierwszą bramkę po SFG Cracovia zdobyła w meczu 4. kolejki z Koroną Kielce, gdy Marcin Budziński zamienił na gola dośrodkowanie Łukasza Zejdlera z rzutu wolnego. Niepodważalna była w tym jednak "zasługa" sędziego asystenta Pawła Gila, który nie dostrzegł, że w sprawnie zastawioną pułapkę offsajdową Korony dało się złapać pięciu (!) zawodników Cracovii w tym "Budzik", który zdobył gola (zdjęcie powyżej).
Z identyczną sytuacją mieliśmy do czynienia przy golu Adama Marciniaka w meczu z Ruchem Chorzów. Obrońca Cracovii zignorował założenia i zamiast według planu po centrze Marcina Budzińskiego zamykać akcję, złamał schemat dublując pozycję Dariusza Zjawińskiego w centrum pola karnego i głową skierował piłkę do siatki Niebieskich.
Jedynie w 188. derbach Krakowa z Wisłą Pasy zdobyły bramkę ze stałego fragmentu gry zaplanowanego "od A do Z", gdy po dośrodkowaniu Mateusza Cetnarskiego z rzutu rożnego Miroslav Covilo głową pokonał Michała Buchalika.