Dwa oblicza Znicza Pruszków. "Przegraliśmy na własne życzenie"
Znicz Pruszków w meczu II ligi przegrał w czwartek w Sosnowcu z miejscowym Zagłębiem 2:3. Goście po kiepskiej grze w pierwszej połowie w przerwie przeszli metamorfozę i byli blisko wywiezienia punktu.
Szkoleniowiec Znicza po spotkaniu miał zastrzeżenia do pracy arbitra zawodów - Roberta Marciniaka. - Troszeczkę nerwowo było na ławce, gdyż dla mnie sytuacja z rzutem karnym była kontrowersyjna. Mieliśmy dwa-trzy mecze, w których była identyczna sytuacja i sędzia podyktował jedenastkę, a bramkarz rywali otrzymał czerwoną kartkę. To mogło odwrócić losy meczu i uważam, że były podstawy, by podjąć taką decyzję. Uważam, że w pierwszej połowie nasz zawodnik otrzymał niezasłużone kartki. Były to zagrania na faul, ale arbiter mógł oszczędzić Niewulisa. To mocno skomplikowało nam sytuację i uważam, że mogło być inaczej - przyznał trener gości.
Zdaniem Banasika największą bolączką drużyny Znicza w potyczce w Sosnowcu była nieskuteczność. To właśnie ten element zadecydował o triumfie Zagłębia. - Gratuluję Zagłębiu Sosnowiec skuteczności. Tego nam w tym meczu brakowało, bo gdybyśmy byli skuteczniejsi, to moglibyśmy się pokusić o lepszy wynik - zakończył Banasik.
Mirosław Smyła: Piłka jest przewrotna