Ryszard Tarasiewicz: Ze statystykami jest jak z mini spódniczką...

Przed kielczanami kolejne ciężkie spotkanie. Tym razem na Kolporter Arenę zawita ponownie nabierająca rozpędu krakowska Wisła. Czy gospodarze znajdą sposób na zespół Franciszka Smudy?

Sebastian Najman
Sebastian Najman
Przełomowe, bo pierwsze od prawie roku wyjazdowe zwycięstwo dodało złocisto-krwistym wiele wiary. Czy uda im się przekłuć nadzieje w kolejne punkty, tym razem grając przeciwko Wiśle Kraków? - Trzeba być blisko przeciwnika, nie wolno być spóźnionym, bo każdy taki atak grozi kartką. W sytuacjach stykowych dużo będzie zależało od sędziego. 2-3 szybko zdobyte kartki mogą nam skomplikować grę - uważa Ryszard Tarasiewicz. Szkoleniowiec kielczan znów może wystawić do gry praktycznie optymalną jedenastkę. Oprócz stałej dwójki nieobecnych, Małkowski i Kiercz, wszyscy są do jego dyspozycji, w tym również narzekający ostatnio na drobny uraz Michał Janota.
Korona w poprzedniej kolejce nie stworzyła porywającego widowiska, ale osiągnęła swój cel, a to w jej sytuacji jest priorytetem. Pokonanie Ruchu, a wcześniej także remis z Lechem Poznań sprawia, że gospodarze nie zamierzają eksperymentować z wyjściowym składem. - Zastanawiamy się jedynie nad obsadą lewej pomocy - zdradził Tarasiewicz.Piątkowy rywal koroniarzy ma na swoim koncie dwie wygrane z rzędu, w tym efektowną przy Roosevelta, gdzie Biała Gwiazda rozbiła zespół Górnika Zabrze aż 5:0. Jakiego meczu tym razem mogą się spodziewać fani obu drużyn? - Jeżeli będzie trochę miejsca w środku i będziemy mogli spokojnie rozegrać i odebrać piłkę to postaramy się prowadzić grę - deklaruje 52-latek. Jego podopieczni szczególną uwagę będą musieli zwrócić m.in. na Semira Stilicia. Bośniak mając odrobinę wolnej przestrzeni przed bramką przeciwnika jest niezwykle groźny. - Postaramy się już na 30 metrze grać blisko liniami pomocy i obrony, nie zostawiając wolnej strefy. Jest dwóch-trzech zawodników, którzy poprzez swoje umiejętności gry jeden na jeden są w stanie zrobić różnicę, dlatego trzeba być czujnym.
Nikogo w Kielcach przed tym meczem motywować nie trzeba Nikogo w Kielcach przed tym meczem motywować nie trzeba
Znów wiele będzie zależeć od postawy defensorów. Ostatnio udało im się uniknąć kosztownych błędów, lecz trzeba wziąć poprawkę na to, że "Niebiescy" dysponują dużo słabszym potencjałem ofensywnym od Wisły. - Jeśli nie popełniamy prostych błędów indywidualnych zostawiamy naprawdę mało miejsca na boisku. U nas jest to zbalansowane i jeżeli nie dojdzie do pomyłek, to ciężko się z nami gra - stwierdził "Taraś". Były trener Śląska Wrocław i Zawiszy Bydgoszcz do tej pory sześciokrotnie mierzył się z Franciszkiem Smudą, wygrywając trzy razy. Te liczby nie robią na nim jednak żadnego wrażenia. - Ze statystykami jest jak z mini spódniczką. Niby widać wszystko, a zakrywa najważniejsze.

Niestety dla gospodarzy jest inna, dużo mniej optymistyczna. Do tej pory ekipa z Ściegiennego tylko raz okazała się lepsza przed własną publicznością od 13-krotnych mistrzów Polski. W 2006 roku Korona zwyciężyła 1:0 dzięki bramce Krzysztofa Gajtkowskiego. Nie od dziś jednak wiadomo, że dla kieleckich kibiców nie jest to zwykłe spotkanie, i właśnie ich zachowanie może mieć duży wpływ na boiskowe wydarzenia. - Jesteśmy w stanie w każdym meczu zdobyć bramkę, jestem o tym przekonany. Znamy jednak swoje miejsce w szeregu i potencjał piłkarski, zawodnicy też są tego świadomi - zakończył Ryszard Tarasiewicz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×