Arsene Wenger po świetnym come backu Arsenalu: W Lidze Mistrzów dużo goli pada w końcówkach

zostały bez niego w pierwszym składzie. Wenger znalazł sobie nową gwiazdę do wykreowania i cały czas wciska go do środka kosztem drużyny, podczas gdy Wilshere wnosi zdecydowanie najmniej CZEGOKOLWIEK ze wszystkich dostępnych pomocników. Jeden gol i jedna asysta (w dodatku w tym samym meczu), zero jakiejkolwiek orientacji w defensywie, statyczny, powolny, ożywia się tylko gdy dostanie piłkę pod nogi, a i tak ją zaraz gubi. Coraz bardziej mnie to frustruje, bo nie widać by cokolwiek w ogóle miało się zmienić. Wenger jest zbyt uparty i będzie dalej forsował swój projekt. Wciąż będziemy gnić w 4-1-4-1, które pasuje Wilshere'owi i tylko jemu. Budować drużynę wokół jej najsłabszego ogniwa, matko kochana. Może za pół roku czy rok Jackie wreszcie nauczy się grać i AW będzie mógł odtrąbić swój kolejny sukces, ale jakim kosztem?