Lech Poznań nie musi zamykać stadionu, ale... "Dostaliśmy najwyższą karę w historii"

Lech nie musi zamykać Inea Stadionu na najbliższe mecze T-Mobile Ekstraklasy, jednak w Poznaniu wcale nie odetchnęli z ulgą. Dlaczego?

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

- Umorzenie postępowania przez wojewodę nie oznacza, że nie odczujemy złamania przez ultrasów przepisów obowiązującego prawa podczas meczu z GKS Bełchatów - powiedział portalowi SportoweFakty.pl rzecznik prasowy Kolejorza, Łukasz Borowicz.

W czym problem? - Pamiętajmy, że klub nadal obowiązuje najwyższa w historii kara nałożona przez Komisję Ligi, czyli zamknięcie "kotła" na dwa spotkania ligowe oraz 30 tysięcy zł grzywny - wyjaśnił.
Władze Kolejorza nie przechodzą wobec obecnej sytuacji obojętnie. - Na obiekt nie zostaną wpuszczeni ultrasi, ale dopingiem drużynę wesprą fani zgromadzeni na pozostałych trybunach. Natomiast od kilku miesięcy prowadzimy debaty na temat kibicowania w Poznaniu, do których zapraszamy wszystkich kibiców, wojewodę, służby mundurowe i dziennikarzy. Teraz - gdy temat nadal jest bardzo aktualny - jeszcze intensywniej będziemy prowadzili tę dyskusję - dodał Borowicz.

Przypomnijmy, że w wyniku decyzji Komisji Ligi Ekstraklasy SA najzagorzalsi fani Kolejorza nie obejrzą z perspektywy trybun pojedynków z Górnikiem Łęczna oraz Podbeskidziem Bielsko-Biała. Będą mogli natomiast wejść na starcie 1/8 finału Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok, które zostanie rozegrane w czwartek 30 października.

Wojewoda nie zamknął Inea Stadionu, ale kilka tysięcy kibiców nie wejdzie na trybuny

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×