Robert Warzycha: Musimy się naharować, żeby wygrać ten mecz

Szlagierowe starcie przy Roosevelta pomiędzy Górnikiem Zabrze a Wisłą Kraków przyciąga uwagę kibiców w całej Polsce. Robert Warzycha wierzy, że to jego drużyna sięgnie po całą pulę.

Marcin Ziach
Marcin Ziach
Po zwycięstwie w 103. Wielkich Derbach Śląska z Ruch Chorzów piłkarze Górnik Zabrze reprezentacyjną przerwę spędzili na fotelu lidera tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Nie oznacza to jednak, że czas ten był dla śląskiej drużyny okresem błogiego odpoczynku. - Ostatnie dwa tygodnie wyglądały dosyć dobrze w naszym wykonaniu. Wygraliśmy mecz z Ruchem, dzięki czemu przepracowaliśmy przerwę na mecze reprezentacji w spokoju. Sporo treningów było poświęconych jak najlepszej grze przeciwko Wiśle - przyznaje Robert Warzycha, dyrektor sportowy zabrzańskiego klubu.
Szlagierową batalię z Wisłą Kraków zabrzanie traktują bardzo poważnie. - To, że gramy u siebie, jest plusem dla nas. Nie biorę pod uwagę trzech czy nawet czterech porażek z rzędu w wykonaniu Wisły. To bardzo silna drużyna, która przegrany 0:2 mecz z Jagiellonią mogła równie dobrze wygrać 2:0. To samo tyczy się derbów z Cracovią. Stilić, Głowacki, Brożek, Dudka czy Sadlok to ograni zawodnicy. Czy jesteśmy faworytem? Nie wiem, ale wiem, że chcemy z Wisłą wygrać - zapewnia były reprezentant Polski.

Trójkolorowi mają swoją strategię na mecz z Białą Gwiazdą. Kluczowa może być szybko strzelona bramka. - Jak wejdziemy dobrze w mecz, to ułoży on się dla nas pomyślnie. Piast strzelił w Zabrzu bramkę w 2. minucie i wygrał. W następnym meczu my strzeliliśmy gola w 2. minucie w Bielsku-Białej i wygraliśmy 3:0. Dobrze by było, gdybyśmy nie pozwalali się spychać do obrony od początku meczu, jak miało to miejsce w Chorzowie. Mam nadzieję, że dobrze wejdziemy w mecz z Wisłą i wszystko ułoży się po naszej myśli. Nie mam jednak wątpliwości, że będziemy musieli się mocno naharować, żeby tak się stało - przestrzega Warzycha.

Przed niedzielnym pojedynkiem aż czterech kluczowych graczy drużyny z Roosevelta jest zagrożonych pauzą za kartki. W gronie tym są Dominik Sadzawicki, Adam Danch, Łukasz Madej i Radosław Sobolewski. Sztab szkoleniowy nie nakaże jednak zawodnikom tym odstawiać nogę. - Podstawą dla mnie jest to, by piłkarze nie łapali kartek za nic, czyli za gadanie z sędzią albo za odkopnięcie piłki. Nie mam problemu z tym, jeśli ktoś łapie kartkę w ferworze walki. Piłka nożna to sport kontaktowy, w którym piłka może przejść, przeciwnik nie - wyjaśnia opiekun 14-krotnych mistrzów Polski.

Czy mecz przy Roosevelta będzie godnym tytułu szlagieru?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×