Primera Division: Valencia wciąż niepokonana. Wstrząsnęła Atletico w 13 minut!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nietoperze prowadziły 3:0 po kilkunastu minutach i nie dały odebrać sobie zwycięstwa. Atletico Madryt zmarnowało kapitaną szansę, by odwrócić losy hitu Primera Division.

W tym artykule dowiesz się o:

Widowisko rozpoczęło od trzęsienia ziemi – trzynastu minut, które wstrząsnęły Atletico Madryt. Tylko tylu potrzebowała Valencia CF, by trzykrotnie ukarać rywali za proste pomyłki w grze obronnej. W 6. minucie Joao Miranda strzelił do własnej bramki po błędzie w komunikacji z innymi obrońcami oraz bramkarzem. Po chwili Andre Gomes wybiegł do podania - kapitalnego w tym sezonie - Paco Alcacera i mocnym strzałem po krótkim słupku podwoił prowadzenie. [ad=rectangle] Mało? Mało, ponieważ 13. minuta była następną pechową dla Miguela Angela Moyi, który musiał wyciągnął piłkę z siatki po uderzeniu głową Nicolasa Otamendiego. Argentyńczyk wbiegł w pole karne Atletico przy okazji rzutu rożnego.

Ten fragment meczu był szczególnie trudny dla gości. Posyłali liczne dośrodkowanie w pole karne Valencii, jednak ani Mario Mandzukić, ani żaden z jego partnerów nie potrafił zrobić z nich użytku. Skrajnie niekorzystny wynik potęgował zdenerwowanie i niewielu kibiców spodziewało się, że jeszcze przed przerwą dostaną szansę na powrót do gry.

W 29. minucie Atletico zmniejszyło prowadzenie gości za sprawą główki Mandzukicia po odbitym przez Diego Alvesa strzale Tiago. W 45. minucie Guilherme Siqueira mógł strzelić jeszcze gola kontraktowego z rzutu karnego, jednak zmarnował tę szansę i pozwolił na kapitalną interwencją golkiperowi Valencii. Gospodarze mieli więc sporo szczęścia, że na przerwę zeszli z przewagą dwóch bramek.

Sytuacja z rzutem karnym zdeterminowała wydarzenia po przerwie. Valencii było łatwiej bronić bezpiecznego prowadzenia, a piłkarze Atletico Madryt nie potrafili nastawić celownika. Tempo meczu siadło - trenerzy skupili się na przerywaniu gry zmianami, a piłkarze faulami. Z tego powodu dobre widowisko z pierwszej połowy zmieniło się w bardzo przeciętne. Zdecydowanie mniej martwiło to Valencię, która z każdą minutą zbliżała się do zwycięstwa. Ba, Paco Alcacer i jego zmiennik - Sofiane Feghouli mogli nawet zwiększyć jego rozmiar.

W końcówce raz po raz kotłowało się w polu karnym gospodarzy. Alessio Cerci ulokował nawet piłkę w bramce Valencii, ale złamał przepisy. Po chwili Włoch wyleciał z boiska za drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę, a cała drużyna z Madrytu została pokonana 1:3.

Valencia CF - Atletico Madryt 3:1 (3:1)

1:0 - Joao Miranda (sam.) 6' 2:0 - Andre Gomes 7' 3:0 - Nicolas Otamendi 13' 3:1 - Mario Mandzukić 29'

Składy:

Valencia CF: Diego Alves - Gaya, Nicolas Otamendi, Shkodran Mustafi, Antonio Barragan - Andre Gomes (71' Felipe Augusto), Javi Fuego, Dani Perejo - Rodrigo, Pablo Piatti (62' Lucas Orban), Paco Alcacer (75' Sofiane Feghouli).

Atletico Madryt: Miguel Angel Moya - Juafran, Joao Miranda, Diego Godin, Guilherme Siqueira - Gabi, Tiago Cardoso Mendes (72' Raul Garcia) - Adra Turan (69' Gimenez), Antoine Griezmann (66' Alessio Cerci), Koke - Mario Mandzukić.

Żółte kartki: Andre Gomes, Dani Parejo, Javi Fuego (Valencia) oraz Alessio Cerci (Atletico).

Czerwona kartka: Alessio Cerci (Atletico) /90+2' - za drugą żółtą/

Sędzia: Fernando Teixeira.

Źródło artykułu:
Komentarze (4)
avatar
Apator Fan
4.10.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Atletico jest nierówne.Potrafią ograć Real na wyjeździe i Juve u siebie,a potem przegrywać z Olympiakosem czy tak jak dziś z Valencią.  
fazik
4.10.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
jakos specjalnie mnie ten wynik nie zdziwil,typowalem Valencie od poczatku sezonu jako pewniaka na miejsce pucharowe,a ATMy popelniaja mase bledow,szczegolnie wiele jest nieporozumiec,co Nietop Czytaj całość
avatar
ASM Fan
4.10.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wielkie Gratulacje dla obu drużyn. Valencia atomowe pierwsze 13 minut i po meczu , Atletico próbowało ale ostatecznie się nie udało.  
avatar
pablo80
4.10.2014
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
BRAWO, BRAWO, BRAWO, chyba ludzie zapomnieli po tamtym sezonie, że to Valencia jest trzecią siłą Hiszpani i właśnie wraca na należne jej miejsce :)