Mamy szansę na sukces - rozmowa z prezesem Górnika Łęczna, Arturem Kapelko

O Prezesie Górnika Łęczna wiadomo niewiele. Mocno chroni swoje życie prywatne i rzadko udziela wywiadów. Stroni od brylowania w świecie mediów, mimo, że zasiada w zarządzie PZPN-u.

Anna Irma Stelmaszek
Anna Irma Stelmaszek
Strateg i PR-owiec w jednym. Dba o dobry wizerunek klubu i jako osoba nim zarządzająca nie pozwala, by do prasy "wyciekało" zbyt dużo informacji dotyczących funkcjonowania klubu. Pewne natomiast jest jedno: sprawowanej funkcji oddaję się z pasją i zamiłowaniem. - Czuję się szczęśliwy z racji, że mogę pracować w tej branży - podsumowuje Artur Kapelko.
Anna Irma Stelmaszek: Zacznijmy od tego kim tak naprawdę jest prezes Górnika Łęczna? Z wykształcenia prawnik, fascynat piłki nożnej, świetny marketingowiec...coś jeszcze by pan do tego dodał? Zamiłowanie do sportu zaczerpnął pan z rodzinnego domu, bo prezesem podobno trzeba się urodzić?
Artur Kapelko: Piłka nożna fascynuje mnie od wczesnego dzieciństwa mimo, iż nie było mi dane zostać piłkarzem. Zarówno podczas studiów na Wydziale Prawa w Białymstoku jak i podczas podyplomowych studiów na Wydziale Psychologii na UMCS w Lublinie zawsze na pierwszym miejscu był futbol.

Przychodząc w 2009 roku do Górnika sprawił pan, że klub, który długo nie mógł się odnaleźć po aferze korupcyjnej nagle zaczął funkcjonować niczym świetnie prosperująca firma. Miał pan sprytnie przygotowany program naprawczy czy też interpersonalne zdolności zadecydowały, że wyprowadził pan Górnik na prostą?

- Piłka nożna to gra zespołowa zarówno na boisku jak i poza nim. Prezes i Zarząd są tak mocni jak…ich drużyna czyli współpracownicy, sztab szkoleniowy i zawodnicy. Pod warunkiem, że wszyscy ze sobą dobrze współpracują jest szansa na sukces, ale gwarancji nie ma bo to jest sport i wszystko może się zdarzyć. Dlatego jest tak fascynujący, bo każdy ma szanse. Trzeba też uczciwie przyznać, że nawet w tych trudnych bardzo chwilach LW Bogdanka SA i jego P.T pracownicy nie zostawili Górnika samego z jego problemami.

W 2012 roku fenomenalnym transferem Prejuce Nakoulmy do Górnika Zabrze wartym 1 mln złotych odbudował pan całą politykę finansową klubu. W jaki sposób zdobywał pan doświadczenie w zarządzaniu tak specyficznym ośrodkiem jakim jest klub sportowy? Pasja, studia, a może inne czynniki zadecydowały, że dziś zajmuję pan miejsce wśród najlepiej zarządzających piłkarskich prezesów?

- Zarówno pasja jak i doświadczenie zebrane na uczelniach czy rozmowy z P.T kolegami z innych Klubów spowodowały, że dokonanie tego transferu było możliwe - rzeczywiście bardzo pomógł ten transfer w stanięciu Górnikowi Łęczna na nogi, w wyjściu na finansową prostą. Oczywiście należy też podkreślić dużą rolę trenera Piotra Rzepki w tym, że Prejuce odbudował tak wysoką formę sportową, że w efekcie było nim tak duże zainteresowanie.

Wróćmy jednak do spraw związanych z samą drużyną Górnika. Jakiś czas temu na łamach prasy powiedział pan: - Wydajemy tyle, ile mamy w kasie. Nie możemy pozwolić sobie na super kontrakty i gromadzenie gwiazd. Czy w związku z tym prawdą jest, że kontakty Sylvio Rodicia i Przemysława Kaźmierczaka opiewają na zawrotne sumy, zaś ich zarobków nie można porównać z zarobkami żadnego z obecnych piłkarzy łęczyńskiego klubu?

- Kontrakty Przemka Kaźmierczaka, Silvio Rodicia czy innych piłkarzy mieszczą się w granicach umów przyjętych przez klub. To jeszcze nie jest ten moment w rozwoju, żeby klub mógł pozwolić sobie na jakieś zawrotne albo nawet wysokie jak na ''polską piłkę'' kontrakty.

Wracając do bramkarza Silvio Rodicia - uważał pan, że - sprowadzenie nowego goalkeepera spowoduje zdrową rywalizację, która przyniesie tylko pozytywne aspekty. Tymczasem po tej decyzji był moment w szatni, gdzie atmosfera zrobiła się dosyć gęsta. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że Sergiusz Prusak czuł duże rozczarowanie po tej decyzji, podobnie jak Paweł Socha. Dla kogo teraz po ostatnich znaczących  błędach Rodicia znajdzie się miejsce na bramce?

- O składzie, który wybiega na boisko decyduje wyłącznie trener w porozumieniu ze swoimi współpracownikami. Ja z prezes Joanną Matejak nie mamy ambicji ustalania składu na mecz - kto inny bierze za to odpowiedzialność i w konsekwencji kto inny decyduje kto gra, a kto siedzi na ławce rezerwowych. Jak pani redaktor widzi miałem rację - konkurencja może tylko przynieść dobre efekty: wcześniej bronił Silvio Rodić, a teraz w bramce stanął Sergiusz Prusak, a być może niedługo miejsce między słupkami wywalczy sobie Paweł Socha - najwięcej zależy od nich samych.

Powiedział pan kiedyś takie znamienne słowa: - (...) Pełnimy rolę służebną wobec naszego regionu, umożliwiając grę młodym piłkarzom. Patrząc na zespół raczej nie znajdujemy potwierdzenia tych słów. Jakby pan się odniósł do tej sytuacji?

- Tak to dokładnie rozumiem. Mają od kogo się uczyć, zarówno poprzez treningi z I zespołem jak i grę w Ekstraklasie. Oczywiście ''młodzi piłkarze'' potrzebują czasu, żeby ''piłkarsko okrzepnąć'', przeskok z wieku juniora do seniorskiej piłki jest trudny, ale np. w meczu z Jagiellonią Białystok moim zdaniem ciekawie pokazał się Wojtek Kalinowski. Michał Zuber czy Bartosz Wiązowski muszą zaleczyć kontuzje i urazy, ale czas jest po ich stronie i pracuje korzyść tych i innych młodych piłkarzy.

Według pana opinii jakie są największe problemy polskich klubów i czy z którymś z nich obecnie musi zmierzyć się także Górnik?

- W mojej ocenie tym problemem jest baza sportowa. W klubach zagranicznych jest więcej boisk do treningu i są one w zdecydowanie lepszym stanie, są
nowocześniejsze. Ponadto infrastruktura socjalna na obiektach klubowych w Polsce dopiero powstaje. Już wiele lat temu Mariusz Lewandowski opowiadał, że każdy piłkarz Szachtara Donieck miał swój pokój do wypoczynku. To szczególnie ważne w momencie kiedy drużyna trenuje dwa albo trzy razy dziennie i piłkarz zwyczajnie nie ma czasu, żeby pojechać do domu i wypocząć. Oczywiście szkolenie młodzieży, żeby w polskiej piłce było kiedyś lepiej musi się poprawić - nasz sponsor LW Bogdanka kładzie na to duży nacisk. Powiat łęczyński liczy 40 tysięcy mieszkańców, a w Górniku trenuje 11 grup młodzieżowych i proszę mi wierzyć dla nas wynik nie jest najważniejszy – ważne jest to, że trenują piłkę nożną i dojrzewają w duchu sportowej rywalizacji.

Na stadionie podczas meczu dość często słychać z ust kibiców pytanie: - Dlaczego Górnik Łęczna nie gra nowoczesnej piłki? Dlaczego piłkarze trzymają rywali na spalonym i uskuteczniają mocne krycie zamiast zostawić ich za sobą i kontrolować przód (…). Czy pan oglądając spotkanie i dostrzegając potencjalne błędy dyskutuję na ten temat z trenerem Szatałowem? Podobno trener zagroził kiedyś, że jak ktoś będzie mu się próbował wtrącać to on zrezygnuję. Czy tak jest faktycznie?

- W mojej ocenie Górnik gra w tej chwili bardzo zróżnicowaną taktycznie piłkę i stąd rywale mają utrudnione zadanie. Należy też przypomnieć, że drużyna występuje pierwszy sezon w Ekstraklasie i potrzebuje czasu, żeby wszystkie formacje zgrały się i funkcjonowały jak należy. Oczywiście, że rozmawiamy z trenerem na tematy taktyki - to chyba zresztą nic dziwnego przecież ''prawdziwa cnota krytyki się nie boi'', ale decyzje co do taktyki czy wybory personalne na dany mecz należą do trenera.

Gwarantował pan kiedyś pełne trybuny podczas rozgrywek w Ekstraklasie. Niestety w Górniku jak i innych klubach nadal obserwuję się zjawisko pustych sektorów. Trzeba jednak przyznać, że marketing Górnika Łęczna pozostaje ciągle niewidoczny, a bilety według samych piłkarzy są dość drogie. Co według Pana stanowi meritum małej frekwencji i czy widzi pan jakieś rozwiązanie tej sytuacji dla klubów?

- Rozmawiamy po meczu z Jagiellonią, który odbył się 22.09 i jak pani redaktor widziała na niektórych sektorach ''nie było gdzie szpilki wsadzić''. Wcześniej wielu ludzi wyjechało na wakacje, teraz rozpoczął się już rok szkolny i wśród młodzieży szkolnej zapotrzebowanie na bilety jest naprawdę spore, a grupy zorganizowane zapraszamy na bardzo preferencyjnych warunkach. Bilety na pojedyncze mecze są drogie, ale jeśli ktoś kupuje karnet albo tak jak powiedziałem jest w grupie zorganizowanej z pewnością drogo nie jest.

W tym całym ferworze pracy znajduję pan czas na życie prywatne i realizację swoich pasji czy jedyną pasją prezesa Górnika Łęczna jest piłka nożna?

- Czuję się szczęśliwy z racji, że mogę pracować w tej branży. Bardzo lubię czytać, czasem w zimie uda mi się wyjść do kina albo do teatru lub odwiedzić starych znajomych czy przyjaciół, ale wtedy też rozmawiamy o piłce. I to jest piękne.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×