Mariusz Pawlak emocjonalnie broni trenerów: Cały czas zewsząd naciski
Po niecałych dwóch miesiącach ruszyła karuzela trenerska w I lidze. Sytuacja zwolnionego z Arki Gdynia Dariusza Dźwigały skłoniła opiekuna Chojniczanki Chojnice do gorącego wystąpienia.
Sebastian Szczytkowski
Wiadomo już na sto procent, że Arka Gdynia będzie miała nowego trenera. Dariusz Dźwigała nie wypełnił ultimatum postawionego przez prezesa klubu i pożegnał się z zawodnikami, z którymi pracował zaledwie od czerwca. W ostatnim meczu zremisował 1:1 z Chojniczanką Chojnice i właśnie opiekun "Chojny" odniósł się pośrednio na napiętej sytuacji.
Mariusz Pawlak pracuje z Chojniczanką ponad dwa lata
Pozycja trenera Chojniczanki Chojnice wydawała się być niezagrożona, choć przez pewien czas jego drużyna była czerwoną latarnią I ligi. Po zdobyciu czterech punktów w dwóch ostatnich kolejkach przesunęła się do środka tabeli. - Z przebiegu meczu zasłużyliśmy na remis w Gdyni. W końcówce Arka grała osłabiona brakiem zawodnika i próbowaliśmy doprowadzić do remisu. Udało się po rzucie wolnym, choć bardziej liczyłem na gola po kornerze - wspominał Pawlak o atomowym uderzeniu na 1:1 Piotra Kieruzela w 89. minucie.- Znaliśmy historię meczów Chojniczanki z Arką i dotychczas to my traciliśmy gole w końcówkach. Teraz stało się odwrotnie, więc powoli pniemy się w górę i jest dobry prognostyk przed rewanżem w Chojnicach - zaznaczył Pawlak. - Nie rozpoczęliśmy tego meczu na miarę moich oczekiwań, ale potem zaczęliśmy grać. Mamy punkt. Może mało, ale przez 90 minut nie udało się strzelić gola więcej niż przeciwnik.