Ja już zgłupiałem - rozmowa z Pawłem Strąkiem, kapitanem Zawiszy Bydgoszcz
- Gdzie leży nasz problem? Tego nie wiem, już zgłupiałem - przyznaje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Paweł Strąk, kapitan Zawiszy Bydgoszcz.
Marcin Ziach: Zaledwie jedno zwycięstwo w ośmiu meczach. Kibice dużo więcej spodziewali się po Zawiszy Bydgoszcz.
Paweł Strąk: Trudno się z tym nie zgodzić. Mamy swoje sytuacje, ale mało strzelamy. Kiedy już strzelimy dwie bramki, to tracimy cztery - jak w ostatnim meczu. Źle reagujemy na stratę bramki i w tym leży nasz główny problem.
Bramek tracicie dużo, w dodatku zazwyczaj są to bramki kuriozalne. Napastnicy rywala wchodzą w wasze pole karne jak w masło.
- To cały czas ten sam problem. Do straty bramki jakoś gramy i jakoś się trzymamy. Potem, gdy gola tracimy, powietrze z nas uchodzi i nie umiemy zareagować pozytywnie. Potem rywal strzela drugą, trzecią i niekiedy czwartą. To boli, bo w poprzednim sezonie nasza obrona należała do naprawdę solidnych.- I to boli, tym bardziej, że nie wiem dlaczego tak jest. Gdybym znał diagnozę przyczyn naszego kryzysu, to na pewno dawno byśmy z niego wyszli. Tymczasem nie wiem dlaczego gramy w obronie tak słabo. To spędza mi sen z powiek.
Wasz problem leży zatem w psychice?
- Tego nie wiem, już zgłupiałem. Tłumaczę sobie, staram sobie to ułożyć w głowie i nie umiem ogarnąć w czym nasz problem tkwi.
Międzynarodowa ekipa w szatni na pewno nie pomaga w motywacji drużyny.
- Jest na nas prowadzona dziwna nagonka, że w Zawiszy mamy jakieś zagraniczne kolonie. Wystarczy tymczasem popatrzeć po innych drużynach i tam wygląda to podobnie, a na świecie jest to jeszcze bardziej wyraziste. W tym kierunku idzie futbol i nie nam decydować kogo działacze ściągają do klubu. Na pewno nie w tym leży przyczyna naszej niemocy.Przerwa reprezentacyjna przyniosła zmianę trenera. Mariusz Rumak odmieni obliczę Zawiszy?
- Miejmy nadzieję, że tak będzie. Na pewno trener zrobi wszystko, by podźwignąć nas z kryzysu. My sami też chcemy zacząć grać dobrze i wygrywać. Jesteśmy gotowi do ciężkiej pracy i wierzę, że jej efekty już wkrótce będą widoczne.
Tej drużynie potrzebny jest wstrząs czy raczej spokojna praca, a wyniki same przyjdą?
- Nie jestem od tego, żeby to oceniać. Jest zarząd, jest sztab szkoleniowy i to do nich należą te decyzje. Pewne jest to, że musimy coś zmienić, by zacząć wygrywać. Pracowaliśmy nad poprawą naszej gry już w przerwie reprezentacyjnej i w meczu z Wisłą było odrobinę lepiej. Pojawiło się światełko w tunelu, ale przed nami jeszcze kupa pracy.
Konflikt na linii Radosław Osuch - kibice Zawiszy wam także nie pomaga. Nie możecie liczyć na wsparcie fanów.
- Można milion teorii dokleić do postawionej tezy. Na pewno nasi kibice byli dla nas bardzo ważni, umieli nas podnieść w trudnych momentach. Brakuje nam ich, ale nic nie możemy zrobić. Musimy się skupić na tym, by dobrze grać w piłkę i zacząć wygrywać. To jest dla nas najważniejsze.