Nie ma mocnych na lidera! - relacja z meczu Arka Gdynia - Termalica Bruk-Bet Nieciecza

Termalica Bruk-Bet Nieciecza wygrała 4:2 emocjonujące starcie z Arką w Gdyni. Kluczowa dla wyniku bramka padła po katastrofalnym błędzie golkipera Jakuba Miszczuka.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Arka Gdynia rozpoczęła mecz z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza od wysokiego pressingu i nie pozwalała gościom na sprawne wyprowadzanie piłki z własnej połowy. "Słoniki" ratowały się faulami, po którym celne uderzenia z rzutów wolnych oddali Bartosz Ława oraz Marcin Warcholak. Oba obronił Sebastian Nowak i szczególnie druga interwencja końcami palców zasłużyła na wysoką notę.
W 19. minucie Nowak nie miał wiele do powiedzenia, a gospodarze objęli prowadzenie. Grzegorz Lech wyskoczył do precyzyjnego dośrodkowania Glaubera i główkował w poprzeczkę. Odbita futbolówka spadła fartownie pod nogi Aleksandra Jagiełły, któremu nie pozostało nic innego, jak wpakować ją do siatki. 1:0 i dobre początkowo widowisko zrobiło się jeszcze lepsze.

Akcje lidera napędzał będący w świetnej formie od początku sezonu Jakub Biskup. Piłkarz ten w 27. minucie posłał dośrodkowanie z rzutu wolnego w środek pola karnego, gdzie obrońcy Arki Gdynia stali niemrawo i nie potrafili wybić piłki. Mateusz Kupczak skorzystał skrzętnie z momentu zawahania i wepchnął futbolówkę do siatki. Remis 1:1 utrzymał się do przerwy, choć dobrze dysponowane drużyny miały jeszcze szanse na drugiego gola. Konkretnie Michał Nalepa i Jakub Biskup. Pierwszy spudłował minimalnie z dystansu, a drugi zmarnował sytuację sam na sam uderzeniem w nogi Jakuba Miszczuka.

Początek rywalizacji w drugiej połowie z jakby większym respektem do przeciwnika i szacunkiem do wyniku z obu stron. Nie potrwało to długo. Sygnał do ataku dali gospodarze, choć paradoksalnie to Termalica była groźniejsza w tym fragmencie meczu. Najpierw główka Bartosza Kopacza przeleciała tuż obok słupka, a następnie Bartłomiej Smuczyński zmarnował szybki kontratak, nieumiejętnie zabierając się z piłką po podaniu Biskupa.

65. minuta przyniosła prowadzenie lidera I ligi. Znów stały fragment, znów dośrodkowanie Jakuba Biskupa i znów złe zachowanie obrońców Arki Gdynia. Tym razem pokarał ich Emil Drozdowicz, który z bliska główkował do siatki. Gospodarze, którzy jako pierwsi objęli prowadzenie w tym meczu znaleźli się w całkowicie innej sytuacji - musieli gonić wynik i po kilkunastu minutach bicia głowami w mur obronny rywala – dopięli swego. Antonio Calderon wykorzystał rzut karny po zagraniu ręką Czerwińskiego.

Sobotni mecz jednak jak rasowy thriller rozpoczął się od trzęsienia ziemi i rozkręcał z każdą minutą. Szczęśliwe zakończenie stało się udziałem gości. W 85. minucie katastrofalnie zachował się golkiper Jakub Miszczuk, który kompletnie pogubił się przy próbie złapania dośrodkowania i klatką piersiową podał piłkę Adrianowi Paluchowskiemu. Zmiennik w talii Piotra Mandrysza skorzystał z prezentu i strzelił na 2:3! W 87. minucie ten sam zawodnik wyłożył piłkę Drozdowiczowi, który sfinalizował szybki kontratak ładną podcinką i praktycznie znokautował Arkę.

Termalica zwycięska po raz szósty w siódmym ligowym meczu. Arka Gdynia gra katastrofalnie w obronie i trener Dariusz Dźwigała ma nad czym myśleć w tygodniu poprzedzającym rywalizację z Flotą Świnoujście.

Arka Gdynia - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 2:4 (1:1)
1:0 - Aleksander Jagiełło 19'
1:1 - Mateusz Kupczak 27'
1:2 - Emil Drozdowicz 65'
2:2 - Antonio Calderon 76' (k.)
2:3 - Adrian Paluchowski 85'
2:4 - Emil Drozdowicz 87'

Składy:

Arka: Miszczuk - Glauber, Marcjanik, Sobieraj, Warcholak, Łukasiewicz (71' Marcus Vinicius), Nalepa, Jagiełło, Ława, Wojowski (66' Calderon), Lech (80' Szubert).

Termalica: Nowak - Fryc, Czerwiński, Kopacz, Maslo, Kupczak, Sołdecki (60' Kaczmarczyk), Smuczyński (90' Kamiński), Foszmańczyk (83' Paluchowski), Biskup, Drozdowicz.

Żółte kartki: Nalepa, Łukasiewicz, Wojowski, Sobieraj (Arka) oraz Maslo, Kupczak (Termalica).

Sędzia: Jarosław Rynkiewicz (Zielona Góra).

Widzów: 3212.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×