W Górniku drużyna żyje sobą - rozmowa z Łukaszem Madejem, pomocnikiem Górnika Zabrze

- W Zabrzu zebrała się fajna grupa ludzi, która żyje sobą i zmierza w jednym kierunku - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Łukasz Madej, pomocnik Górnika Zabrze.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Marcin Ziach: W ostatnich meczach Górnika Zabrze imponujesz formą. W końcu znalazłeś dla siebie na boisku optymalną pozycję.

Łukasz Madej: Duża w tym zasługa Roberta Warzychy, który ustawia mnie bliżej bramki przeciwnika. Mnie to pasuje, bo mam w swoich założeniach więcej zadań ofensywnych. Oczywiście swoją robotę do zrobienia w defensywie mam też, ale jednak dominują te w wyższych sektorach boiska. Cieszę się, że trener wykorzystuje to co mam najlepsze. Kiedyś powiedziałem, że liczę na to, że znajdzie się ktoś kto zdecyduje się ustawić mnie wyżej i w końcu się to ziściło.

W ostatnim meczu z Górnikiem Łęczna ustrzeliłeś dublet. Wcześniej przydarzały ci się pojedyncze trafienia, ale na taki wyczyn czekałeś ponad dziesięć lat...

- W 2004 roku strzeliłem dwie bramki... Łęcznej. Widać, że ten rywal mi leży. Jak tak dalej pójdzie, to jak na wiosnę przyjadę tam z Górnikiem, to nie wpuszczą mnie do miasta (śmiech).
Mimo wszystko - jak na zawodnika o predyspozycjach ofensywnych - wielu bramek na koncie nie miewałeś.

- Bo nigdy nie byłem zawodnikiem bramkostrzelnym. Wolałem biegać i wypracowywać sytuacje kolegom. Mówiłem też, że jeśli będę grał bliżej bramki, to będę regularniej trafiał i tak też się stało.

Pozycja Górnika w T-Mobile Ekstraklasie - zważywszy na problemy organizacyjne klubu - jest rewelacyjna.

- Powoli zaczyna się wszystko normować. Ostatnio otrzymaliśmy pensje i mamy papiery na to, że przelewy będą już regularnie. Zadłużenie też ma być stopniowo regulowane w minimum 60 proc. i wierzymy, że tak będzie. Skupiamy się na tym, by wykonywać swoją pracę. Włodarze z miasta mówią o sponsorach czy inwestorach z którymi są prowadzone rozmowy. Myślę, że jeśli sponsorów może pozyskiwać Ruch Chorzów, to także do Górnika w końcu ktoś przyjdzie. Wszyscy czekamy aż zostanie oddany stadion, bo to może podziałać jak magnes na sponsorów. Musimy jednak dalej dobrze grać w piłkę i to dla nas priorytet.

Na czym polega fenomen Górnika?

- Zebrała się fajna grupa ludzi, która żyje sobą i zmierza w jednym kierunku. Mimo tych wszystkich problemów przychodzimy na każdy trening z uśmiechem na ustach. Miejmy nadzieję, że ta zła karta w końcu się odwróci, bo zasługujemy na to i ten klub na to zasługuje, by zapanowała w nim normalność.

Nie ma w was cienia obawy, że po świetnej jesieni przyjdzie znowu fatalna wiosna i Górnik zamiesza się w walkę o ligowy byt?

- Na pewno musimy być czujni pomni doświadczeń z poprzednich sezonów. Też mieliśmy okresy, że graliśmy bardzo dobrze, ale potem się to zacinało. Teraz to nie ma znaczenia dla nas. Patrzymy na każdy kolejny mecz i to jest zdrowa filozofia. Zimą ktoś już pompował balonik i nic z tego nie wyszło. Są różne problemy, różnej maści i musimy z nimi walczyć, by grać dobrze w piłkę.
Łukasz Madej wierzy, że sytuacja organizacyjna Górnika Zabrze wróci do normy Łukasz Madej wierzy, że sytuacja organizacyjna Górnika Zabrze wróci do normy
Głód sukcesu wśród kibiców Górnika jest potężny. W poprzednich sezonach łechtaliście dobrymi wynikami, a potem serwowaliście kubeł zimnej wody.

- Wszyscy gramy w piłkę po to, by osiągnąć sukces. Musimy jednak mieć świadomość, że Górnik dziś potrzebuje przede wszystkim stabilizacji. Skupiamy się na tym, by osiągać dobre wyniki, wygrywamy mecze, ale przyjdą też słabsze momenty i będziemy przegrywać. Po zwycięstwie nad Łęczną trochę się pocieszyliśmy, ale od poniedziałku już pracowaliśmy nad tym, by pokonać Śląsk. To zdroworozsądkowe podejście.

W ostatnich godzinach letniego okienka transferowego z Zabrza może odejść Mateusz Zachara. Na boisku rozumiecie się praktycznie bez słów...

- Mati Zachara jest ważną postacią tego zespołu i byłoby wielką stratą dla nas gdyby odszedł. Musimy mieć jednak świadomość, że taka jest piłka. Raz ktoś odchodzi, raz przychodzi i trzeba grać dalej. Mamy szeroką kadrę. Są zawodnicy, którzy siedzą na ławce i którzy wracają po kontuzjach. Oni też stanowią jakość tego zespołu i też należy im się szansa.

Byłeś rozczarowany, że po ostatnich dobrych występach nie wpłynęło powołanie od selekcjonera Adama Nawałki?

- W ogóle o tym nie myślę. Co prawda trener Nawałka nigdy nie przywiązywał wagi do tego kto ile ma lat, a jaką formę prezentuje na boisku. Jeśli będę grał dobrze, to może powołania się doczekam. Na razie skupiam się na tym, by z chłopakami z Górnika grać dobrze w każdym kolejnym meczu. To należy do naszych obowiązków i na tym się skupiamy.

Przed Górnikiem mecz ze Śląskiem Wrocław. W tej ekipie spędziłeś trzy lata, więc pewnie nie podejdziesz do tego meczu jak do każdego innego.

- Sentyment do Śląska pozostał, bo nie może być inaczej. Wiążą mnie z tym klubem miłe wspomnienia, ale to już jest za mną. Liczy się tylko to co jest tu i teraz. Te trzy lata w Śląsku to były piękne chwile, ale nie można nimi żyć wiecznie. Życie toczy się dalej, jedziemy do Wrocławia po to, by tam wygrać. Jak wygrywasz to wtedy cię dopiero szanują.

Na zwycięstwo we Wrocławiu Górnik czeka dwanaście lat. Widzisz szanse, by tę fatalną passę zażegnać?

- Dwanaście lat to rzeczywiście sporo czasu, więc dobrze byłoby to zmienić. My w tym sezonie dużo barier przełamujemy, chociaż nie jest to najważniejsze. Wygraliśmy pierwszy mecz u siebie w nowym sezonie od iluś tam lat, pokonaliśmy Koronę w Kielcach. Ważne jest to, że chcemy wygrywać, że mamy apetyt na kolejne punkty.

Czy Łukasz Madej zasłużył na powołanie do reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×