Maciej Bębenek: To nasz najsłabszy mecz
Sandecja Nowy Sącz przegrała pierwszy ligowy mecz w tym sezonie i to w kiepskim stylu. Na własnym terenie ograła ją Termalica Bruk-Bet Nieciecza i było to zasłużone zwycięstwo.
Na domiar złego, Drozdowicz 9 minut po zmianie stron podwyższył prowadzenie, tym razem po podaniu Bartłomieja Smuczyńskiego. Sandecja kompletnie nie miała pomysłu na zagrożenie bramce Sebastiana Nowaka, a z pomocą przyszedł jej rzut wolny. W 70. minucie wrzutkę Łukasza Grzeszczyka na gola zamienił Maciej Bębenek.
- Wydawało się, że złapiemy wiatr w żagle i dojdziemy ich. Tym bardziej, że ostatnie minuty graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Niestety popełniliśmy kolejny błąd, straciliśmy piłkę i nadzialiśmy się na kolejną kontrę, po której straciliśmy bramkę na 1:3 i w 84. minucie było już po meczu - stwierdził. Hat-tricka ustrzelił Emil Drozdowicz.
Z kontaktowym golem wiązało się małe zamieszanie, bo dwóch graczy z Nowego Sącza "przyznawało" się do jego autorstwa. Obok Bębęnka był to Adrian Frańczak, który również skakał do główki. Okazało się, że to tylko mylne wrażenie, bo występujący na prawej obronie gracz zamknął oczy i co prawda uderzył głową, ale nie w piłkę. Mimo to celebrował bramkę, jakby był jej autorem.
To był jeden z nielicznych radosnych momentów dla piłkarzy Sandecji w tym spotkaniu. Drużyna Jozefa Kostelnika przegrała i nie jest już niepokonana w I lidze. - Zagraliśmy poniżej swoich możliwości. Trzeba wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów, a czeka nas teraz bardzo ważny mecz z Flotą Świnoujście i jedziemy tam po trzy punkty - zakończył Bębenek.
Bohater Termaliki imponuje skutecznością, ale też skromnością. "Koledzy zachowali się rewelacyjnie"