Jurij Szatałow: Na końcu języka mam pracę sędziów

Górnik Łęczna mimo ambitnej postawy nie zdołał pokusić się o niespodziankę w meczu z Górnikiem Zabrze i wyjeżdżał ze Śląska bez punktów. Pretensji do swojego zespołu nie miał trener Jurij Szatałow.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Górnik Łęczna w ostatnich kolejkach T-Mobile Ekstraklasy zanotował kilka słabszych występów, co znacząco wpłynęło na pozycję lubelskiej drużyny w ligowej klasyfikacji najwyższej klasy rozgrywkowej.

Świetnie spisujący się na starcie sezonu beniaminek po tęgim laniu w Warszawie, w ostatniej kolejce pokonał w dobrym stylu Zawiszę Bydgoszcz, ale łęczniańska drużyna nie zdołała pójść za ciosem i w Zabrzu pokusić się o zdobycz punktową.
Podczas meczu z Górnikiem Zabrze łęcznianie stworzyli kilka okazji, po których mogli odwrócić losy meczu. - W piłce kto strzela bramki ten wygrywa. W tym meczu Górnik Zabrze strzelił nam dwa gole i zasłużenie wygrał - ocenia Jurij Szatałow, trener łęczniańskiej drużyny.
Jurij Szatałow po meczu w Zabrzu nie miał pretensji do swojej drużyny Jurij Szatałow po meczu w Zabrzu nie miał pretensji do swojej drużyny
Górniczy zespół w pojedynku ze swoim imiennikiem z Zabrza pokazał dwa oblicza. - W pierwszej połowie lepiej graliśmy w defensywie, gorzej w ofensywie. Po przerwie wszystko się odwróciło i niestety Górnik nasze błędy wykorzystał, strzelając dwie bramki - analizuje opiekun beniaminka z Łęcznej.

Mimo porażki Szatałow nie oceniał krytycznie postawy swoich podopiecznych. - Większych pretensji do swojego zespołu o ten mecz nie mam. Na końcu języka ma za to pracę sędziów, ale nie będę tego wątku rozwlekał. Wygrał zespół, który strzelał bramki. Nam się to nie udało, stąd musimy przełknąć gorycz porażki - puentuje trener drużyny z Lubelszczyzny.

Czy Górnik Łęczna utrzyma się w T-Mobile Ekstraklasie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×