Andrzej Witan: Nie mogłem nic zrobić

Bramkarz Zawiszy Bydgoszcz nie miał nic do powiedzenia przy bramkach, które strzelał mu Robert Pich ze Śląska Wrocław. Gole zdobywane przez Słowaka to trafienia "stadiony świata".

Artur Długosz
Artur Długosz
Po trzech kolejkach T-Mobile Ekstraklasy Zawisza Bydgoszcz na swoim koncie ma dwie porażki i jedno zwycięstwo. W minionej serii gier podopieczni Jorge Paixao przegrali ze Śląskiem Wrocław. - Szybko dostaliśmy bramkę, szkoda. Uważam, że mecz niekoniecznie powinniśmy przegrać. Gdyby nie ta czerwona kartka, może udałoby się zremisować albo nawet wygrać. To spotkanie nie było do przegrania, zremisować można było spokojnie - mówił Andrzej Witan.
Bramkarza Zawiszy dwukrotnie pokonał Robert Pich. Zwłaszcza jego druga bramka była wyjątkowej urody. - Raczej nie mogłem nic zrobić. Naprawdę bardzo dobry strzał mu wyszedł. Chyba nawet piłka wpadła w samo okienko z tego co się odwróciłem i widziałem. Gratulacja za tego gola dla strzelca - wyjaśniał golkiper. Witan odniósł się także do sytuacji w której na boisku doszło do kontaktu Dudu Paraiby z Luisem Carlosem. Bydgoszczanie domagali się kartki dla obrońcy WKS-u, ale arbiter nie zareagował. Chwilę później Carlosowi puściły natomiast nerwy i za drugą żółtą kartę gracz Zawiszy wyleciał z boiska. - W szatni była taka rozmowa, że chyba powinna być czerwona kartka dla Dudu. Ja dokładnie tego nie widziałem, ale chłopaki mówili, że tam chyba było przewinienie - mówił Andrzej Witan. - Pretensji do Luisa nie ma mamy, bo za co je mieć. Szkoda tej żółtej kartki. Myślę, że trochę pochopnie była wyciągnięta. Osłabiła nas, ale trudno - podsumował.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×