Robert Podoliński chce czerpać z Wojciecha Stawowego

Trener Robert Podoliński, w przeciwieństwie do Mirosława Hajdy, nie chce zrywać w Cracovii z tym, co przez dwa lata z zespołem wypracował Wojciech Stawowy.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Podczas pracy z Pasami Wojciech Stawowy zaszczepił krakowianom unikatowy na polskie warunki styl. Cracovia jako bodaj jedyna drużyna w T-ME sama z siebie chciała prowadzić atak pozycyjny, a nie sięgać po niego dopiero wtedy, gdy zmusił ją do tego rywal. Mirosław Hajdo, który w maju zastąpił "Wąsa" na stanowisku trenera Pasów, całkiem zmienił styl gry zespołu, ale Robert Podoliński, który od tego sezonu prowadzi zespół z Kałuży 1, nie chce zrywać z tym, co w ostatnich dwóch latach w Cracovii wypracował Stawowy, a chce bazować na tym, co krakowska drużyna ma już we krwi.
- Nie jestem zwolennikiem gry długą piłkę. Staramy się grać w piłkę. Chciałbym, żeby ten zespół był skuteczny. Cracovia miała swoje problemy, bo jeśli by ich nie miała, to by mnie tu nie było. Gra musi być przede wszystkim efektywna - mówi Podoliński.

Jedyną jak na razie bramkę w nowym sezonie Cracovia zdobyła w meczu z Legią Warszawa (1:3) po popisowej akcji złożonej z 12 kolejnych podań, którą wykończył Dawid Nowak po znakomitej asyście Marcina Budzińskiego.

- Jeśli po takich akcjach padają bramki, to super, ale musimy szukać różnych środków. Z Legią mieliśmy też sytuację po wznowieniu gry przez Krzyśka Pilarza z piątego metra. Im więcej środków, tym lepiej - mówi nie bez racji Podoliński.
Podstawową zmianą w Cracovii Podolińskiego w porównaniu do Cracovii Stawowego jest szybsze zdobywanie terenu, choć i nowy trener Pasów chce, by jego piłkarze potrafili szanować piłkę.

- Chcemy bazować na tym, co trener Stawowy wypracował z tym zespołem, ale chcemy grać szybciej. Zależy mi też na tym, żeby przy rozegraniu piłki odległości między zawodnikami były większe, co ułatwi szybszą zmianę strony i szybszy transport piłki na połowę przeciwnika - tłumaczy Podoliński

Oczywiście chcemy czerpać z tych wielu pozytywnych rzeczy, których wymagał przede mną trener Stawowy, a tego brakowało z Legią, gdy moi zawodnicy zbyt szybko chcieli dać otwierające podanie z nieprzygotowanych pozycji, zamiast cierpliwie zaczekać na odpowiedni moment. Szybko mieliśmy grać po odbiorze piłki Legii, ale w momencie naszego ataku mieliśmy być bardziej cierpliwi, bardziej wyrachowani. Będziemy nad tym pracowali, bo piłkę trzeba szanować - kończy trener Cracovii.

Robert Podoliński: Na szczęście Budziński nie jest jak Yeti

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×